Muzyka

piątek, 31 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 7

„Strach jest nudny, dam sobie wyzwanie i przestanę się bać”




Od czasu mojego pierwszego spotkania z Jacobem minęło już dwa tygodnie. Polubiłam go on mnie chyba też często spędzamy razem czas dużo rozmawiamy i śmiejemy. Dzięki niemu czuje się już dużo lepiej. Byłam na policji złożyłam zeznania, z tego co wiem Alex już nie uczęszcza do licem w Forks nie wiem co się z nim dzieje  nawet mnie to nie interesuje. Z Jacoba opowieść wiem że nikt w szkole nie wie co miedzy nami zaszło. Dzięki tym informacjom zastanawiam się czy nie wrócić do szkoły. Jednak kiedy o tym myślę zaczynam źle się czuć i odczuwam niepokój. Staram się być silna i powtarzam sobie że to wydarzenie nie może zmienić całego mojego życia. Musze przełamać lęk i zacząć normalnie funkcjonować.
Jest ósma najwyższy czas zejść na śniadanie mimo że nigdzie się dziś nie wybieram założyłam śliczną sukienkę do kolan z kwiatowym wzorem. Mimo wczesnej pory kiedy zeszłam na dół wszyscy byli w salonie. No tak to wampiry nigdy nie śpią. Jednak coś mnie zdziwiło nawet Carlisle siedzi i czyta gazetę. Co on dziś robi w domu jest piątek rano przecież powinien mieć dyżur.
-Dzień dobry wszystkim-przywitałam się z uśmiechem
-Hej mała- pierwszy był Emm
-cześć słonko-powiedzieli razem rodzice
-Hej- powiedziała reszta rodziny
-Wujku co robisz dziś w domu?-zwróciłam się do Carlisla
-Alice przewidziała dziś bardzo słoneczny dzień-odpowiedział mi z uśmiechem wyglądają zza gazety.
No tak nie pomyślałam przecież mógł by się wyjawić. Może dziś całą rodzinka pojedziemy na dłuższe polowanie. Nie wiem. Na razie zmierzam w stronę kuchni bo czuje moje kochane naleśniki. Nie spodziewałam się że będę taka głodna. Zjadłam kilka naleśników i nalałam sobie soku pomarańczowego. Mimo że kiedyś nie lubiłam ludzkiego jedzenia teraz mogła bym wcale nie pić krwi nie jest mi potrzebna. Ze szklanką soku w dłoni skierowałam się do salonu i usiadłam obok Miśka.
-Oj mała jak ty możesz pić to paskudztwo? –zaczął Emm
-Znowu zaczynasz już nie pamiętasz że ostatnim razem skończyło się tym że cała szklanka soku trafiła na twoją głowę?-przypomniałam mu nasz wczorajszy poranek
-Jakoś mnie pamięć zawodzi- przekomarzał się ze mną
-Emm proszę…- zaczęła Esme- nawet nie wiesz jak ciężko sprać sok pomarańczowy z białego fotela nie chcę powtórki z rozrywki.
-Słuchaj się Emciu cioci i bądź grzeczny- wredny uśmieszek zakwitła na mojej twarzy kiedy to powiedziałam
-Ness nie powinnaś tego mówić-odezwał się chochlik tłumiąc rechot
-Oj mała, mała- Emmett podniósł się i zabrał moją szklankę. Kiedy odstawił ja na stoliku nie wiedziałam co kombinuje. Jeszcze nie wiedziałam. Zaczął się do mnie zbliżać z wielkim uśmiechem na twarzy kiedy wciągną ręce w moja stronę zrozumiała.
-Emm dobrze, rozumiem i przepraszam nie rób te…- nie dokończyłam bo Misiek złapał mnie na ręce i wyniósł na dwór.
- Obiecałem ci że się zemszczę
-Wiem ale nie…- nie dokończyłam bo strumień zimnej wody trafił mnie prosto w twarz
-Aaaaa!!  Zimno!!-zaczęłam krzyczeć Emmett wziął szlauf ogrodowy i zaczął mnie oblewać zimną jak lud wodą. Zaczęłam uciekać i krzyczeć
-Zemszczę się zobaczysz!
-Niby jak – nie mógł mówić rżał jak debil
-Jeszcze nie wiem ale zemsta będzie słodka
Uciekłam do domu gdzie wszyscy kiedy mnie zobaczyli rechotać. Trzęsąca się z zimna i złą. Obiecałam sobie że się na nim zemszczę. Jeszcze nie wiem jak ale będzie fajnie. Najlepsze w tym jest to że Ros mi w tym z chęcią pomoże.Za jego ostatni numer z farba. Bo nasz kochany Misio podmienił Ros lakier do włosów z farba w spreju. Nie wiem czemu Ros nie zauważyła od razu ale teraz musiała z ciąć włosy o połowę ich poprzedniej długość. Jak dobrze że włosy wampirom i tak rosną. Bo Rosali by się załamała.
Cały czas stałam w salonie. Moje rozmyślania trwały chwilę i nadal wszyscy rechotali wokół mnie. Pomiędzy salwami śmiechu odezwała się Alice.
-Mówiłam żebyś tego nie robiła
-Pomogę ci w zemście- Ros zabrała głos.
-Miałam taką na dzieje za ostatni numer.
-Dorze skarbie ale idź się przebrać bo  cały salon jest już w wodzie.-Mama poprosiła mnie.
Pobiegłam na górę od razu wpadają do garderoby. Chyba nie założę drugiej sukienki tylko zdecyduje się na jasne rurki, kolorową tunikę w paski i czarno białe trampki do tego długi wisior z sową i bransoletka ta ze strychu. Była naprawdę śliczna.
Kiedy byłam już gotowa na zajęło mi t poł godziny zeszłam ponownie na dół. Tym razem nie miałam zamiaru siadać o bok Emma. W salonie nie było moich rodziców i Esme.  Nie wiem gdzie ci pierwsi ale ciocia poszła do ogródka pielić kwiatki. Usadowiłam się obok Jaspera i Ros i zaczęłam wraz z nimi oglądać jakąś głupkowatą komedię. Czas szybko leciał za nim się spostrzegłam było już południe.
-Ej gdzie rodzice- spytałam wszystkich
Nikt mi nie odpowiedział tylko Emm zaczął chichrać się jak idiota. To mi wystarczyło abym zrozumiała co teraz robią.
-A co od nich chcesz- Zapytał Jasper tłumiąc śmiech
-Chciałam z nimi porozmawiać na temat szkoły
- Chcesz się wypisać?-zaczął troskliwym głosem  Jazz
-Nie wręcz przeciwnie postanowiłam wrócić
-To super od kiedy wracasz?-Jazz
-Myślałam żeby od poniedziałku. Co o tym myślisz?-zapytałam się
-Według mnie to dobra decyzja
-Też mi się tak wydaje –odezwała się All razem z Ros w jednej chwili
No to fajnie wracam do szkoły. Moje życie zaczyna wracać do normy. Po kilku minutach ktoś zapukał do drzwi. Wiedziałam kto to jest. Wszędzie poznam ten zapach. Nie wiem czemu moja rodzina mówi że Jack śmierdzi. Dla mnie pachnie cudownie jak świeżo skoszona trawa i las. Wspaniałe połączenie. Pobiegłam do drzwi przy okazji łapiąc cienka kurteczkę i wyszłam. Jacob nie lubił u nas długo siedzieć nie wiem czemu po prostu wolał spacery od siedzenia w moim pokoju.
-Hej Jacob
-Cześć Ness- przytulił mnie na powitanie i poszliśmy na spacer.
-Co dziś porabiałaś?-pierwszy przerwał ciszę Jacob
-Nic ciekawego wygłupiłam się z Miśkiem, oglądałam komedie i gadałam o powrocie do szkoły czyli nic ciekawego
-I co dziś zrobił ci Emmett? Może rzucał jajkami?
-Nie dziś wylądowałam z samego rana ogródku i zostałam oblana lodowata woda-Oboje zaczęliśmy się śmiać. Po chwili Jacob spoważniał.
-O powrocie do szkoły…?- zapytał zdziwiony
-No tak od poniedziałku wracam o szkoły opuściłam trzy tygodnie więc czas je nadrobić
-To super będę miał z kim siedzieć na lekcjach przynajmniej na niektórych - oboje się uśmiechnęliśmy-bo siądziesz ze mną?
-No jasne jak będziesz chciał.
-Ja bym nie chciał.
Celem naszego spaceru jest ten sam stawik co pierwszy raz przy nim rozmawialiśmy. Często tam bywamy ponieważ Jacob odwiedza mnie co drygi dzień i razem tu przychodzimy.
-A tobie jak miną dzień?-zapytałam się  siadając ca pniu zwalonego drzewa i wpatrując się w taflę wody
-Tak samo jak prawie co dzień szkoła, patrol, spotkanie z tobą.
-Czyli same nudy?
-Dokładnie tak
Zaczęłam zbierać kamyki i rzucać je do wody próbując puszczać kaczki. Nie wychodziło mi w porównaniu z Jacobem który po chwili zaczął robić dokładnie to samo. Po jakichś dwudziestu nie udanych próbach poddałam się bo zabrakło mi dobrych kamyków. Wróciłam na swoje stałe miejsce na pniu i przyglądałam się chłopakowi. Kiedy on dalej bawił się rzucając kamienie ja zaczęła myśleć i zastanawiać się. Czemu taki chłopak jak on zadaje się ze mną? Czemu on mi w tedy pomógł. Nie wiem i nie rozumiem. kiedy ja rozmyślałam Jacob nawet nie wiem kiedy usiadł obok mnie.
-Halo ziemia, ziemia do Nessi
-Przepraszam zamyśliłam się-zaczęłam się tłumaczyć-Mówiłeś coś?
-Tak pytałem czy nie chciała byś pójść ze mną jutro na ognisko.
-Jakie ognisko?
-Raz na jakiś czas organizujemy ogniska „plemienne”. Nanie przychodzą wszyscy ze sfory. Opowiadane są legendy plemienne. Od kąt mój tata nie żyje ten obowiązek spadł na Sama który przestał się przemieniać jakieś pięćdziesiąt lat temu. Po opowieściach zaczyna się zwykłe ognisko kiełbaski muzyka rozmowy po prostu zabawa. To jak pójdziesz ze mną?
-Ale to w końcu plemienne spotkanie więc chyba będę tam intruzem. Nie proszonym gościem. Nie uważasz?
-No weź przestani zgódź się na pewno ci się spodoba. Proszę-Kiedy to mówił zrobił smutna minę jak kot ze Shreka. Po prostu mu nie mogłam odmówić. Najpierw wybuchłam śmiechem a potem pokiwałam głową na „tak”. Po chwili oboje się śmialiśmy bo próbowałam naśladować minę Jacoba ale chyba mi nie wyszło i chłopak prawie leżał na ziemi i tarzała się ze śmiechu.
Reszta popołudnia minęła nam szybko. Prawie cały czas któreś wybuchało niekontrolowanym śmiechem, były momenty że wystarczyła że na siebie spojrzeliśmy a już wybuchaliśmy. Jacob jest niesamowity potrafi mnie rozśmieszyć aż do łez nie rozumiem dlaczego on jeszcze nie ma dziewczyny. Przystojny umięśniony zabawny po prostu ideał. Byłby po prostu najfajniejszym i najlepszym chłopakiem na ziemi. Sama by mogła mieć takiego chłopaka ,bo ma dosyć tych imbecyli wybieranych przez rodziców. W sumie on mógłby być moim chłopakiem.
-Jezu dziewczyno nie myśl tak o nim to twój przyjaciel i nigdy to się nie zmieni bo z twoim szczęściem tylko byś to spieprzyła-skarciłam się w myślach. Przecież to niemożliwe nie mogłam się w nim zakocha to tylko moja chora wyobraźnia. Jestem żałosna myśląc że Jacob by mnie chciał.






A to dla przypomnienia kot ze Shreka :D




Przepraszam za błędy oraz za to że moje rozdziały są nudne a co za tym idzie cały blog. Nie musicie tego nawet komentować bo zrozumiałam że nawet i bez komentarzy będę pisać bo to po prostu kocham. To jest mój pierwszy blog i jak dla mnie jest to i tak duży sukces że chociaż kilka osób traci czas na czytanie tych głupot.
Dziękuje wam za wszystko i pozdrawiam

Alice 

9 komentarzy:

  1. Hej! Chciałam zacząć tak: CHOLERA DZIEWCZYNO TO NIE JEST NUDNE. To na początek. Nie pisz tak nigdy więcej ;) Bo cię znajdę i potrząsnę tobą mocno, abyś uwierzyła w siebie :D To dobrze, że będziesz pisać, mimo, że może sie zdarzyć, że nie będzie komentarzy. To chyba podstawa każdego porządnego pisarza, początkującego pisarza oczywiście. Co do rozdziału, to najbardziej podobała mi się scena Emmett- Reneesme. Pomysł z sokiem- boski. Biedny Emmett. Ale najbardziej ucierpiała chyba Esme. Biedulka musiała czyścić wszystko. Wstydziłabyś się Ness. Zimna woda od rana- brrrrrrr. Ale cholernie dobry pomysł. "Byłby po prostu najfajniejszym i najlepszym chłopakiem na ziemi." No no Reneesme. Już zaczynasz o nim myśleć? Nie za wcześnie? A zresztą to właściwa chyba pora. Imbecyle. Krótkie słowo opisujące chłopaków wybieranych przez rodziców, a tak trafne. Dobrze, że Reneesme nie ma gorszego języka, bo boję się co to by było. Jak nazywałaby tych chłopaków :D No trochę się rozpisałam i przepraszam, że nie skomentowałam 6 rozdziału, ale nie miałam znów czasu :/ niestety. Buziaczki :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz.
      Zemsta będzie słodka tyle mogę powiedzieć. A co do tego że Ness zaczyna o nim myśleć to jej niedługo przejdzie. Jednak potem może coś być jednak z małymi problemami. :D

      Usuń
  2. suuper *.* już czekam na nn :) dużo weny ci życzę i do napisania :*** ps. zapraszam do mnie na nn :) zmierzchweldugmnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sa nudne. Twoje rozdziały są lepsze niż moje. kocham to co piszesz. Jesteś najlepsza Czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  4. Raz czytałam rozdział przeczytałam po raz kolejny. Wyłapałam kilka niezbyt groźnych errorów w postaci literówek, ale ogólnie styl jest bardzo dobry. Proponuję jedynie abyś pisała dłuższe notki. Esme jak zwykle kochająca i troskliwa a Emmet wnerwiający. :) Jak przeczytałam ten akapit o farbie... ryłam z tego jak głupia. ten niedźwiedź to ma dopiero pomysły. Mimo iż niekoniecznie Rosalie jest moją ulubioną postacią... szczerze jej współczułam gdy wyobraziłam sobie biedaczkę usiłującą bezskutecznie pozbyć się niebieskiej (nie wiem dlaczego, pomyślałam o tym kolorze) farby z włosów. One more thing. Najbardziej podobała mi się ta scena kiedy Renesmee siedzi z dżejkiem (inaczej nie napisze tego zdrobnienia, nie umiem :D) nad stawem i puszczają... kaczki. Mam nadzieję na mały ostry romansik pomiędzy tą dwójką. Pozdrawiam ciepło oraz zapraszam na nn na mojego bloga forever-never-end.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, ta historia bardzo mi się spodobała. Jest taka oryginalna, taka jakie lubię :D Pisz, pisz, bo wychodzi ci to całkiem fajnie :) Rozdział bardzo fajny :) Ness i Jacob - wyczuwam miłość... I ognisko :) Uwielbiam ich ogniska ; *! Opisz to szybciutko bo nie mogę się doczekać ; )
    Życzę ci dużo weny i pozdrawiam ;)
    Marta...
    Ps. Informuj mnie o nowych rozdziałach, oki?

    OdpowiedzUsuń
  7. Włosy Rose i farba i oczywiście wkurzający i zabawny Emm.Padłam przy tym :D.Zabraniam ci pisać że to są głupoty piszesz wspaniale.Lepiej ode mnie.Czekam z niecierpliwością na nn.Weny życzę
    Buziaki Wiki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, tak krótko: dziękuję za dedykację z poprzedniego rozdziału. Cieszę się, że mogłam pomóc =) Na razie jestem w trakcie czytania, więc wkrótce skomentuję całość i będę komentować regularnie ;)

    OdpowiedzUsuń