„Ciekawe znaleziska”
Leżę na łóżku
i zastanawiam się co dale. Jestem W Forks już prawie dwa miesiące a nadal nic
nie wiem na temat tego chłopaka. Czemu ja tyle o nim myślę nie rozumiem przecież ja go wcale nie znam .Dobra mniejsza
o to niedługo wrzesień i rodzice chcą abym poszła do szkoły, sami też by poszli
jednak cały czas się boją e ktoś mógł by ich rozpoznać. W sumie cieszę się na
nową szkołę jednak będzie mi brakowało Kim. Strasznie za nią tęsknię. Dlatego mam
nadzieje że poznam fajnych ludzi.
Szkoła
zaczyna się za dwa tygodnie więc moje kochane Alice i Ros zaczynają pogoni po
sklepach za przyborami szkolnymi, ciuchami itp. Po prostu szaleństwo Alice cały
dzień ciąga mnie po sklepach i wybiera ubrania z tego co mi kupiła przez tydzień
to mogła bym przez rok chodzić codziennie w czym inny. Jednak wolę jej o tym
nie mówić bo jest taka szczęśliwa kiedy robi zakupy. Kiedy All wybiera ciuch to
Ros kupiła książki torby i masę kosmetyków a teraz przyszła do nas i zabiera
się za wybór butów.
-Dziewczyny
nie sądzicie że starczy tych ciuchów i butów ?-zapytałam się All i Ros
-Nie-
odpowiedziały jednocześnie i zaczęły dalej przekopywać sklep
Po kolejnych
trzech godzinach spędzonych w sklepach mogłyśmy wrócić do domu bo byłam
zmęczona inaczej jeszcze by mnie ciągały po galerii handlowej. Kiedy
wjechałyśmy do garażu Ros zawołała Emmetta aby pomógł jej znieść wszystkie
zakupy
-Emm ale się
nie przestrasz kiedy otworzysz bagażnik- powiedziałam robiąc zmęczona minę w
sumie byłam zmęczona i to bardzo
-Jezu Alice
kiedy ty robiłaś ostatni raz tak małe zakupy-Emmett popatrzył na All z wielkim
uśmiecham i niedowierzaniem
-Ness nam
się zmęczyła więc musiałyśmy wrócić nie będąc nawet w połowie zaplanowanych
sklepów-powiedział smutny chochlik. Jednak zaraz dodał- dlatego resztę sklepów odwiedzimy
jutro.
Alice
proszeee.-zaczęłam marudzić
- nie wierzę
czemu musiałaś akurat to odziedziczyć po matce?-skomentowała Ross
-Ros to z
wiarą niema nic wspólnego po prostu nie lubię takich zajęć jakimi są
zakupu.
-Dobra mała
idź na górę i zacznij robić porządki w garderobie ja i Emm zaraz przyniesiemy
zakupy do ciebie.
-dobra już idę
Weszłam do
swojego pokoju odrazu kierując się do pomieszczenia obok. Weszłam i się
załamałam tyle mam ciuchów że mogła bym otworzyć własny sklepik. Dobra zacznę
segregować cichy na te nie używane i te co już minimum raz miałam na sobie. Te
drugie Esme odda dla potrzebujących bo All prawie nigdy nie pozwala założyć dwa
razy tego samego stroju .Zaczęłam przerzucać ciuch z wieszaka na wieszak przy
okazji przeszukując kieszenie. Ile można znaleźć ciekawych rzeczy w nie noszonych
przez długi czas ubraniach na przykład
mnóstwo kasy czy nawet kolorowe kamyki które zebrałam nad jeziorem. Jednak najciekawszym
znaleziskiem było zdjęcie i bransoletka. Były w białych rurkach znaczy że to
właśnie je miałam na sobie kiedy sprzątałam strych wraz z mamą. Podczas
porządków na strychu przed przeprowadzką kiedy nie patrzyła zabrałam kilka zdjęć złożyłam na
pół i schowałam w kieszeni to samo zrobiłam z bransoletką. Zapomniałam o tym,
jak ja jestem głupia jak mogłam zapomnieć o czymś takim? Wybiegłam z
ciucholandu(garderoby) i szybko schowałam zdjęcia pod poduszę gdyż słyszałam że
ciocia i wujek się zbliżają. Wróciła do garderoby i zaczęłam znowu porządki. All
przyszła zaraz po tym jak Ros i Emm przynieśli pierwszą porcje zakupów i
pomogła mi ułożyć i powiesić wszystkie nowe że czy na miejsce.
Po
skończeniu pracy wraz z mamą i tata poszłam na małe polowanie. Zabiłam tylko sarnę
i pumę i już było ciemno. Wróciłam do domu a Bella wraz z Edwardem jeszcze
polowali. Kidy weszłam do domu od razu obrałam kierunek na swój pokój. Byłam wycieńczona
tym dniem. Poszłam do łazienki i nalałam całą wannę wody by się odprężyć i odpocząć.
Po długiej i miłej kąpieli poszłam do ciucholandu po piżamę i przypomniałam
sobie o moim znalezisku. Ubrałam się szubko i pośpiesznie weszłam na łózko
sięgają po zdjęcia. Ułożyłam się wygodnie przykrywają się kołdrą po szyje i
zaczęłam oglądać fotografię. Pierwsze to było to samo co widziałam na strychu.
Byłam to ja i napakowany chłopak trzymający mnie na rękach. Wydawaliśmy się szczęśliwi.
Kolejne zdjęcia miły w sobie coś dziwnego no byłam na nich ja z tym chłopakiem,
w sumie to nie zięcia były dziwne a wzrok chłopaka który był skierowany w moja stronę.
Było w nim coś z uwielbienia i cos jeszcze wydaje mi się że to miłość…Maiłam w
sumie cztery fotografie ostatnia mnie przeraziła a byłam na niej wtulona w
wielkiego wilka…Nie to nie możliwe to był ten sam wilk co w moich snach…
Schowałam zięcia
pod poduszkę cały czas o nich myśląc byłam tak zmęczona że od razu zasnęłam .Miałam
znowu ten sen duża okrągła polana, ja, on, śmiech tylko tym razem w jego oczach
zobaczyłam to samo uwielbienie i…miłość co na zdjęciu. Dziwnie się z ta myślą
czułam kim on dla mnie jest? Kim jest dla mojej rodziny? że mnie tak kocha nie rozumiem to wszystko jest takie trudne.
Wstałam i ta
sama codzienna rutyna prysznic śniadanie wygłupy z Jazzem i Emmettem potem zakupy
z All I Ros, polowanie z rodzicami. Jednak teraz tą rutynę coś zakłócało a dokładniej myśli ,myśli o Jacobie. Rutyna miała się nie długo zmienić bo
za nie całe dwa tygodnie szkoła na reszcie szkoła.
Przepraszam
że taki krótki ale następny będzie dłuższy i mam nadzieje ciekawszy.
Przepraszam również za wszystkie błędy szybko pisałam :)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.
Alice
Przepraszam również za wszystkie błędy szybko pisałam :)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.
Alice
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz