Muzyka

wtorek, 4 lutego 2014

ROZDZIAŁ 8

„Żad­ne zdjęcie ni opis, nie od­da cza­ru całonoc­ne­go ogniska...”

Mezza­luna 



-Ros pomożesz mi rozczesać włosy bo zrobił mi się straszny kołtun z tyłu głowy- poprosiłam ciocie stoją przed lustrem w łazience
-Już idę-Kiedy usłyszał jej słowa zaraz pojawiła się przy mnie ze szczotka w ręku
Jest sobotni wieczór i szykuje się na ognisko na które zaprosił mnie Jacob. Cały czas się wącham nie wiem czy to dobry pomysł. Jednak trochę mi się nudzi wie pójdę na ognisko. Może dowiem się czegoś ciekawego o Qiletach trochę pogadam i poprzebywał w śród ludzi. Tego właśnie mi potrzeba nowych znajomości. Niedługo muszę się zbierać. Ros rozczesała mi już włosy prawie tego nie poczułam on zawsze miała takie winne palce.
-Ness idziesz w rozpuszczonych czy mogę pobawić się trochę i zrobić ci kłosa?
-Jak masz ochotę to proszę bardzo potem mi pomożesz wybrać jakiś komplecik w garderobie-powiedziałam z wielkim uśmieszek.
-O nie-Usłyszałam głos Alice-ja jestem od ciuchów a Ros od fryzur.-Na te słowa tylko wybuchłyśmy wraz z Rosili głośnym rechotem. Zanim się obejrzałam Chochlik już był w mojej garderobie i przeglądał wieszaki.
-Jakiego wolisz wplatanego czy zwykłego kłosa?
-Moja kochana Ros ty i tak zrobisz to w czym uważasz że wyglądam lepiej. Nawet jak ja podejmuje inną decyzję-Zawsze tak było ja mówię loki ona prostuje mi włosy, ja mówię kłos ona robi zwykły warkocz, a chcę iść w rozpuszczonych ona mi wiąże w koka. Już się przyzwyczaiłam że prawie nigdy nie czeszę włosów sama bo moim ciotkom i mamie zajmuje to o wiele mniej czasu. Po minucie miałam już śliczny drobny prosty kłos a Alice wychodziła z garderoby obwieszona ubraniami. Po długich naradach wybrałyśmy .

Za dziesięć minut musze wychodzić ostatnie poprawki i byłam gotowa do wyjścia. Zanim jednak wyjdę musze iść jeszcze pożegnać się z rodzicami. Zeszłam na dół gdzie rodzice siedzieli w salonie.
- Dobrze ja jestem gotowa więc już idę
-Ale Ness musisz tam iść?- Zaczęła mam nie wiem czemu nie chciała abym poszła
-Mamo już ci mówiłam że chce iść po przebywać w śród ludzi zabawić się.
-Ale…-zaczęła znowu mama
- Żadnego ale idę i już
-No dobrze miłej zabawy słonko-Podeszła do mnie i przytuliła
-Kocham cię-wyszeptałam do mamy
-Ja ciebie też- od szeptała
-No to Pa
-Pa kochanie – powiedzieli razem rodzice
Kiedy wyszłam przed dom od razu skierowałam się do garażu i wsiadłam do mojego samochody. Usadowiłam się wygodnie i zdałam sobie sprawę z tego że nawet nie wiem gdzie odbywa się to ognisko. Zanim ruszyłam wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer Jacoba. Wiedziałam że Jacob nie nosi przy sobie telefonu chyba że wie  że ktoś ma dzwonić. Tak było i tym razem bo odebrał po drugim sygnale.
-Hej Nessi
-Cześć Jack
-Cos mi się wydaje że zapomniałem ci powiedzieć gdzie masz przyjechać-słyszałam że zacząć się śmiać
-No tak. Na to wygląda że oboje jesteśmy tak samo rozgarnięci-powiedziałam szczerząc się do słuchawki
-Masz rację. Dobra przyjedź do mnie a potem cię zaprowadzę na klif. Dobra?
-Dobrze to już jadę.
-Czekam.pa.
-Pa
Wyjechałam z garażu kierując się na drogę główna. Podróż nie zabrała mi dużo czasu bo po tacie odziedziczyłam fascynacje do szybkości. W niecałe dziesięć minut byłam już na granicy z rezerwatem w La Push. Do domu Jacoba dojechałam w ciągu pięciu minut. Nie wiem dokładnie gdzie będzie ognisko ale w końcu Jack mówił coś o klifie. Co klifie? Ale tam będzie zimno wiatr znad morza przecież ja tam zamarznę. Ja z natury jestem zmarzluchem a tam to długo nie wysiedzę a jak ja się ubrałam. Jednak powinnam założyć jakąś kurtkę. Najwyżej pojadę wcześniej albo usiądę tak blisko ognia jak tylko się da. Na pewno dam radę. Musze myśleć pozytywnie.
Zanim jeszcze dojechałam do domu przyjaciela zauważyłam że on na mnie już czeka. Kiedy już wysiadłam chłopak do mnie podbiegł i lekko przytulił.
-No hej mała-przywitał się
-No hej duży –Tylko się zaśmiał
- To chodźmy poznasz wszystkich ze sfory
- Super już nie mogę się doczekać.
Jak się okazało dojście do klifu nie zajęło na dużo czasu. Pierwsze co zauważyłam to cała gromada chłopaków i kilka dziewczyn. Siedzieli do okoła ogniska na ziemi a niektórzy na pniach drzew. Po środku paliło się duże ognisko a co ciekawsze jego niektóre płomienie były niebieskie. Chyba ktoś dorzucił gałęzie wyrzucone przez morze. Nagle podbiegł do mnie jakiś wysoki chłopak był na pewno młodszy od Jacoba. Chwycił mnie na ręce i zaczął mną kręcić.
-To naprawdę ty Ness? Jezu ale wyrosłaś i jaka jesteś ładna
-Dzięki… ale mu się znamy? –Kiedy to powiedziałam trochę speszony chłopak odstawił mnie na ziemie i się przedstawił
-Przepraszam jestem Seth.
-Dobra nic się nie stało. Pewnie powinnam cię pamiętać?
-Znaczy raczej tak bo często bawiłaś się ze mną i Jack’em (sorki ale chyba źle odmieniła prz. Aut)
-To fajnie –nie wiedziałam co powiedzieć. Chyba Jacob to zauważy i pociągną mnie bliżej ogniska i zaczął mi wszystkich przedstawiać. Przedstawiał ich parami bo nie tylko Jacob przyszedł z „osoba towarzysząca”. Tak mi się wydaje bo raczej te drobniutkie dziewczyny nie są wilkami.
-No to tak to jest Renesmee- wskazał na mnie zwracają się do reszty. Na co oni albo kiwnęli głowa albo odpowiedzieli
-hej
-Cześć wszystkim-no co innego mogłam powiedzieć?
-Dobra to jest Zuco i Annie(Eni), Bolo i Sara, Brandon i Kate, Mako, Zayn, Leah siostra Setha -mówiąc wskazywał na każdego po kolei.
Kiedy już poznałam wszystkich i się przywitała Jacob pociągną mnie i usiedliśmy przy ognisku. Zaraz miały zacząć się legendy plemienne Qiletów. Dołączył do nas jeszcze trzech starszych mężczyzn nie wiem ile mogli mieć lat jednak naj starszy miał na imię Sam a ci młodsi Quil i Pol. To byli starzy członkowie watahy jednak od jakiegoś czasu już się nie zmieniali i starzeli się jak zwykli ludzie. Zrobili to z miłość, jakie to słodkie i romantyczne. Poświęcić możliwość wiecznego życia z koszt spędzenia kilkunastu lat z osoba którą darzy się tak silnym uczuciem. Wiem to wszystko od Jack’a to on mi opowiadał o starych kumplach, pierwszych przedstawicielach watahy. Sam zaczął opowiadać legendy i zasłuchał się w nich, w tamtym monecie nie istniało nic innego od przyjemnie ochrypłego głosu mężczyzny. Opowiadał on legendę o Zimnych ludziach

Pewnego dnia nad zatokę przybyła cała rodzina Zimnych Ludzi. Wasi pradziadowie byli już gotowi stanąć z przybyszami do walki, kiedy ich przywódca przemówił łagodnie do Ephraima Blacka i przyrzekł, że żadnemu z Quileutow nie stanie się krzywda. Zaufano mu z dwóch powodów: po pierwsze, oczy miał dziwnie żółte, a nie czerwone lub czarne jak inni jego pobratymcy, a po drugie, zamiast pertraktować, mógł zaatakować, korzystając z przewagi liczebnej swojej grupy. Zawarto umowę i umowy tej przybysze przestrzegali. Jedynym mankamentem osiedlenia się ich w okolicy było to, że ich obecność przyciągała innych przedstawicieli rasy, ale sami postanowień traktatu nie złamali nigdy. Ich liczba spowodowała, że sfora liczy sobie dziś więcej członków niż kiedykolwiek. Z wyjątkiem, rzecz jasna, czasów Tahy Akiego. I tak oto synowie ich plemienia po raz kolejny muszą dźwigać swoje brzemię i poświęcać się, tak jak ich przodkowie przed wiekami.

-A co do legendy nie musicie się obawiać tych żółto-okich istot bo od bardzo dawna są to nasi przyjaciel. Wy musicie obawiać się tych co mają szkarłatny wzrok.-w ten sposób Sam zakończył swą opowieść
Historia mnie strasznie wciągnęła. Kiedy już wyrwałam się ze skupienia i rozejrzałam się wokół siebie wszyscy byli oczarowani legendą. Jedynie Jacob nie słuchał tylko przyglądał się mi. Poczułam się niezręcznie. Na szczęście uratowały mnie Kate i Sara.
-Ness pomożesz nam przynieście jedzenie?-spytały dziewczyny. Na ich słowa tylko widziałam jak chłopakom poprawił się humor.
-Nie no jasne.-odpowiedział i poszłam za nimi.
-A gdzie to wszystko jest? -spytałam
-U mnie w domu jest tu za drzewami-odezwała się Sara. Po chwili weszłam do jej domu i kierowałam się do kuchni tam mnie zatkało
-Oni to wszystko zjedzą?-Zapytałam bo na blatach stało kilka tac z kiełbaskami. Dziewczyny tylko za chichotały
-Jeszcze wiele nie wiesz o nich. Znając życie jeszcze im zabraknie.-wytłumaczyłam mi Kate. Bardzo ja polubiłam bo przypominała mi moja przyjaciółkę której mi tak brakowało.
-Sara czy ty i Bolo jesteście parą? Przepraszam jeśli…-nie dokończyłam
-Tak to mój chłopak
-fajnie a Brandon jest…-znowu nie mogłam dokończyć
-Z Kate to tez prawda.
- To miło wiedzieć że ktoś cię kocha
-Masz racje to jest wspaniałe uczucie. Ness ty jesteś z Jacobem?
-Nie-prawie krzyknęła-to tylko mój przyjaciel
-On ci nie powiedział o wp… AAAA to boli- krzyknęła bo dostała z łokcia od Kate.
-To nie twoja sprawa więc siedź cicho- warknęła Kate
-Dobra. To jak niesiemy to żarcie czy nie, bo oni zaraz tam oszaleją.
- Tak niesiemy po resztę przyjdą chłopaki jak to już zniknie.
Ruszyłyśmy nie odezwałam się przez całą drogę bo byłam trochę zdziwiona ta akcja w kuchni. Potem zapytam się o wszystko Jacoba. Doszłyśmy na klif i chłopaki zabrali kiełbaski.
Usiadłam na jednej z prowizorycznych ławeczek i nadziałam kiełbaskę na patyk. Obok mnie usiadła Kate i zaczęłyśmy rozmawiać, wygłupiać się i śmiać z chłopaków. W tamtym momencie jeszcze bardziej przypominała mi Kim. W jej towarzystwie czas mijał szybko. Jednak ona poszła do swojego chłopaka i zostałam sama. Nie na długo bo zraz zostałam wciągnięta do rozmowy chłopków, oni są genialni te ich problemu i podejrzane skojarzenia… Polubiłam ich. Po jakimś czasie ktoś rzucił hasło.
-Kto gra w butelkę- to chyba był Zuco
-No pewnie od razu w słoneczko-powiedział ironicznie Bolo. Wszyscy zaczęli się śmiać.
-haha to co nie chcecie grać- powtórzył Zuco
-Na kogo chcesz trafić że tak się upierasz- Tym razem głos zabrał Jacob
-Wiesz co, na ciebie- Jack zrobił dziwna minę a wszyscy wybuchli głośnym śmiechem.
Nikt nie chciał grać z Bolem wiec wróciliśmy do wcześniejszych zajęć. Nie wiem co strzeliło chłopakom do głowy ale postanowili skakać z klifu do lodowatej wody i to w nocy. Nikt nie miał na tyle sił aby przekonać ich że to niebezpieczne. Oni skakali a ja w raz z Leach siedziałyśmy na ziemi przy ognisku i gadałyśmy o ich głupocie. Po tym wszystkim znowu byli głodni więc Jacob, Bolo i Zuco poszli po resztę kiełbasek. Była chyba dwunasta lub pierwsza w nocy i jak się spodziewałam tego wcześniej zaczęło robić mi się zimno i to bardzo. Przysunęłam się do ognia ale nie wiele i to pomogło. Ja to jestem jednak genialna zamiast spytać się Alice gdzie jest to ognisko to tylko pytałam się o pogodę. Przecież mogłam wziąć kurtkę albo jakiś sweterek to nie przyszłam w cienkiej bluzeczce. Zaczęły przechodzić mnie nieprzyjemne dreszcze i na moich rękach pojawiła się gęsia skórka. Pierwszy kto to zauważył był Seth który siedział obok mnie zamiast Jacoba który poszedł po resztę jedzenia.
- Ej Ness zimno ci?
-Troszkę-mówiąc to tylko zaszczękałam zębami- a tak szczerze to cholernie mi zimno.-chłopak tylko się zaśmiał i zaczął zdejmować bluzę.
-Masz
-No weź przestani zaraz się ogrzeje- poczułam się niezręcznie
- Tobie jest zimno tak? A mi i tak zawsze jest ciepło jestem wilkołakiem. Zawsze mam czterdzieści jeden stopni więc…-Mówiąc to zarzucił mi swoja bluzę na ramiona i cicho się śmiał
-Dzięki- Kiedy już mi ja założył dopiero teraz poczułam jaka ona gorąc- Ale fajnie jak ciepła-na moje słowa tylko jeszcze bardziej się roześmiał.
- taka już moja natura gorący chłopak ze mnie-teraz to już oboje się śmialiśmy.
Zaczęliśmy żartować i wygłupiać się nawet nie wiem kiedy Seth objął mnie ramieniem dlatego że znowu było mi zimno i nasza zabawa trwała dalej. Kiedy Jacob wrócił i spojrzał w naszą strona zrobił smutną z zarazem złą minę nie wiem o co mu chodziło. Seth zaraz wstał i odszedł ode mnie pośpiesznie niby pomóc chłopakom z jedzeniem ale ja wiedziałam że to jest coś innego. Reszta wieczoru minęła miło na rozmowach i zakładach kto zje naj więcej to akurat wygrał Bolo nie wiem skąd jego przezwisko ale pasuje do niego. Gdzieś koło drugiej zasnęłam przytulona do Jacba bo on jest taki ciepły i miękki a ja zawsze zmarznięta. Ostatnie co pamiętam to kiedy Jack niósł mnie na rękach. Obudziłam się w domu Jacoba na kanapie przykryta kocem. Kiedy zerwałam się na równe nogi, zaczęłam pospiesznie szukać telefonu i zakładać but Jacob wszedł do salonu.
- Nie bój się już dzwoniłem do nich jak tylko zasnęłaś i powiedziałem że odwiozę cię rano-Mówił  z wielkim uśmiechem
-Dzięki a która jest?
-Yyy prawie dziesiąta- wpadłam w małą panikę
-Jack odwieziesz mnie?
-No jasne ubierz się i choć
Założyłam buty i zdjęłam bluzę Setha która cały czas miałam i powiesiłam ja na krześle w salonie. Złapałam tylko torbę i wybiegłam przed dom. Jack czekał już na mnie przy moim samochodzie. Wsiadłam i ruszyliśmy.
-Jack możesz oddać bluzę Sethowi i podziękować mu w moim imieniu?-Zapytałam kiedy już  ruszyliśmy
- Jasne-odpowiadając zrobił się jakiś dziwny i po chwili dowiedziałam się co go gryzło-Ness czy… podoba ci się Seth?
-Znaczy… jest fajny miły i w ogóle ale tylko jako kumpel nic więcej. A z kąt w ogóle taki pomysł?-po chwili odpowiedział
-Bo wczoraj jak wróciłem to siedziałaś w jego bluzie przytulona do niego. Dobra nie ważne
Jacob był po prostu zazdrosny. W tamtym momencie chciało mi się śmiać jednak tego po sobie nie dałam tego poznać. Odwróciłam głowę w stronę okna i zauważyłam że już skręcamy z naszą drogę.
-Dzięki że mnie zaprosiłeś było super.
-Też się super bawiłem z tobą jak chcesz to następnym razem tez możesz przyjść.
- na pewno skorzystam- uśmiechnęłam się i wysiadłam z samochodu bo byliśmy pod domem. Jacob podszedł do mnie i przytulił mnie na pożegnanie a ja dałam mu buziaka w policzek.
-Dzięki było super.
-Pa
-Cześć. Do poniedziałku.
Pożegnaliśmy się i chłopak znikną w lesie.




Witam i mamy kolejny rozdział :D
Przepraszam że tak późno ale nie miałam pomysłu na tą notatkę. Pisze ten rozdział trzeci dzień. Było już tyle wersji tego rozdziału że sama się pogubiłam. Nie jest zły ale mógłby być dużo lepsza.
 Moje rozdziały poprzednie miały średnio 1500-1600 słów a ten ma 2287 :D
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :*
Alice 

12 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D
    Podoba mi się baaaaardzo! :))
    Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, cudowny i zajebisty. Tak te słowa to oddają. Dlaczego tak późno zaczełam czytać tego bloga? Sama nie wiem. Obiecuję, że będe tu zawsze wchodzić. Pozdrawiam Anika

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest jak mówi Ania poprostu zajebisty ! Nic dodac, nic ująć. Czekam niecierpliwie na nn i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do liebster award. Więcej szczegółow na moim blogu http://forever-never-end.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. witam a gdzie dalsza czesc. To jest super co piszesz dalsza czesc sagi. Rewelka i pozdrawiam i pisz dalej nie rezygnuj.

    OdpowiedzUsuń
  6. wow...... mowę mi odjęło !!! Jak ty zajebiście piszesz , co ja pierdziele ten blog jest zajebisty !!!! Jacob zazdrosny hahahaha , mam nadzieje że Jacob będzie z Nessi .
    Niech wena będzie z tobą !!
    Pozdrawiam Natalia :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do Liebster Award !!!
      Więcej informacji znajdziesz po tym linkiem : http://bella-edward-katherine.blogspot.com/2014/02/liebster-award.html

      Buziaki Natalia :**

      Usuń
  7. Hej =)
    Obiecałam, że przeczytam i skomentuję, więc teraz dotrzymuję słowa. Dawno nie miałam do czynienia ze zwykłym opowiadaniem, które kręciłoby się wokół Renesmee i Jacoba, i chociaż nigdy nie przepadałam za książkowym Jake'm, twój mnie zachwyca. Podoba mi się, że wszystko między nimi dzieje się tak powoli, więc z tym większą przyjemnością czekam na kolejny rozdział.
    Tutaj raz jeszcze podziękuję za dedykację przy jednej z notek. Bardzo się cieszę, że jednak nie zawiesiłaś bloga i piszesz dalej. Masz cudny pomysł, który coraz bardziej mnie intryguje, tym bardziej, że liczę na jakąś konkretną akcję. Ta z Alexem była genialna, a to, że dzięki temu Renesmee poznała Jacoba, jedynie dodaje wszystkiemu smaczku. Teraz tylko wypatrywać momentu, kiedy Nessie dowie się o wpojeniu... No i tego, co wyniknie w efekcie, bo nie może być przecież tak słodko. W końcu Bella i Edward wcześniej mieli coś przeciwko, prawda? Prawda.
    Zauważyłam kilka błędów, ale to drobiazgi. Jest różnica między "choć" (tu jako chociaż), a "chodź" (kiedy chodzi o ruch), ale poza tym jest naprawdę dobrze. I tak, odmienia się Jake'em albo Jake'm ;) I jedna uwaga: pisze się Nessie, a nie Nessi. Drobiazg, ale dla mnie istotny, bo Renesmee jest moją ukochaną postacią.
    Oczywiście dodaję cię do obserwowanych i czekam na kolejny rozdział. Ognisko bardzo mi się podobało, a teraz czekam na kolejny rozdział i - ach, na to najbardziej! - aż Nessie dowie się o wpojeniu.
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Doczekałam się!! Rozdział wspaniały... Ness prawie dowiedziała się o wpojeniu. Ups... Ktoś tu ma za długi język. Czyżby nasza Ness miała zakochać się w jednym z Clearwaterów?? Jestem bardzo ciekawa dalszej części ;p
    Pozdrawiam cieplutko i życzę DUŻO weny ;d
    Marta...

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny. Cudowny. Zajebisty. Nie będę wymieniać dalej, bo za dużo by tego było. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale ja i skleroza mamy nierozerwalną więź. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały rozdział! <3 Twoje opowiadanie jest piękne. Oby tak dalej ♥

    OdpowiedzUsuń