Muzyka

wtorek, 25 lutego 2014

Informacja

Witam aniołeczki.
Mam dla was widomość. Ponieważ złamałam rękę i to prawą. Rozdział pojawi się później niż zamierzałam. Mimo gipsu piszę po woli NN. Dodam go za 2-3 dni.
Przepraszam i do napisania :*

czwartek, 20 lutego 2014

ROZDZIAŁ 11

Perspektywa Jacoba
„Głupota rani”


Dobra chyba musze zbierać się do szkoły. Tyle lat już chodzę do tej durnej budy że znam wszystkie tematy, testy itp. na pamięć. Miałem zrezygnować w tym roku z nauki i przestać się zmieniać bo straciłem już nadzieję na odnalezienie Ness. Tyle lat jej szukałem bez skutku. Moja kochana Renesmee tak za nią tęskniłem. Jakie katuszę przechodziłem nie mogąc choć by na nią spojrzeć było mi ciężko. Jednak wróciła. Moje okaleczone serce zaczęło znów funkcjonować. Jednak nie do końca bo nadal Ness wszystkiego o mnie nie wie.
Muszę już jechać jeśli nie chce się spóźnić. Droga do szkoły zajęła mi tyle samo czasu co zawsze dwadzieścia minut. Wysiadłem pod szkołą i zacząłem rozglądać się za Ness. Miną już tydzień od rozmowy na klifie. To jest wspaniałe uczucie wiedząc że ona czuje do mnie to samo co ja do niej. Nikt w szkole nie wie że jesteśmy razem. Ness nie chciała się z tym tak odnosić. Ja zawszę chcę aby to ona była szczęśliwa więc się  nie sprzeciwiam. Kiedy już odnalazłem ja w tłumie podszedłem i przytuliłem. Właśnie rozmawiała z jakąś dziewczyną. W końcu znalazła sobie jakąś koleżankę bo ciągle się skarżyła że wszyscy albo się na nią gapią albo po prostu olewają. Na szczęście znalazła się jedna odważna. Aby im nie przeszkadzać od razu skierowałam się na swoją lekcje. Była to chemia z panią… w kasie trzydzieści dwa. Nie nawiedzę chemii nie tylko ze względu na tematy a za towarzystwo na zajęciach była to jednak z dwóch lekcji gdzie spotykałem Laurę. Ta dziewczyna mam na moim punkcie obsesje. Czasem boję się o Ness. Nie pozwolę aby ona znów cierpiała. Dzięki mojemu bardzo w wrażliwemu słuchowi często jestem światkiem jej rozmów z innymi dziewczynami i wiem co sadzi o Renesmee.
Zająłem swoje stałe miejsce w ostatniej ławce od okna i wyjąłem podręczniki. Kiedy tylko zabrzmiał dzwonek w klasie pojawiła się nauczycielka. Nie wiele mnie obchodził dzisiejszy temat jednak okazała się że zostaną przydzielone nam pary i będziemy pracować z kwasami. Od pierwszej chwili modliłem się aby tylko nie padło na Laurę. Pani zaczęła rozdzielać partnerów. Jakie szczęście został do mnie przydzielony James lubię chłopaka jest spoko.  Po minie blondyny widziałem że jest nie zadowolona.
Lekcja była dość spokojna James zajął się mieszaniem kwasów a ja je tylko mu podawałem.
-Jack przynieś mi kwas… nie mam zielonego pojęcia jak on się nazywa ale ten zielony dobra?-zaśmiałem się i pomaszerowałem do wielkiej przeszklonej szafy z różnymi roztworami i substancjami chemicznymi. Wyciągnęłam rękę po odpowiednią buteleczkę jednak usłyszałem Jamesa
-Jack jednak weź to czerwone- znów się zaśmialiśmy i przekierowałem rękę na półkę wyżej. Jednak dopiero teraz spostrzegłem że Laura stoi obok mnie i sięga po to sam. Dotknęłam jej ręki a ona zaczęła się do mnie szczerzyć. Zabrałem kwas i wróciłem do ławki.
-A tej co?-Zapytał James bo blondyna nadal szczerzyła się w moja stronę
 -przykleiła się do mnie i nie daje mi żyć- poskarżyłem się
-stary ile ja bym dał aby przykleiła się do mnie-odpowiedział z nad próbówek
-mogę ci ją oddać i jeszcze ci dopłacę byle zniknęła .-obaj się zasilaliśmy.
Do końca lekcja minęła spokojnie. Szybko skończyliśmy nasze „dzieło” i oddaliśmy do sprawdzenia. Nauczycielka tylko złapała się z głowę bo to co mieliśmy z robić miało być fioletowe a nasze nie dość że było brązowe to jeszcze bulgotał i się pieniło. Pani powiedział że nie powinniśmy się więcej do tego zbliżać i grzecznie wyrzuciła nas z klasy mówiąc
-zaliczę wam to jednak idziecie zanim coś wysadzicie
Nam to odpowiadało. Ja poszedłem na kolejną lekcję  tak samo jak James. Następne zajęcia minęły w spokoju. Po miedzy lekcjami rozmawiałem z Renesmee i opowiedziałem jej o naszych eksperymentach na chemii. Z czego ona się śmiała. Umówiliśmy się na wspólny lunch zresztą ja co dzień.
Kiedy przyszła moja upragniona przerwa na lanch i spotkanie z Ness szedłem pustym korytarzem na stołówkę.  W połowie drogi z jednej z sali wyszła Laura i zaczęła za mną iść.
-Hej Jack musimy pogadać- zatrzymałem się nie chętnie
- O czym chcesz gadać?-zapytałem
-O nas- odpowiedziała i się do mnie jeszcze bardziej przesunęła, ja zrobiłem krok do tyłu i trafiłem na ścianę.
-O nas?- powtórzyłem z kpina w głosie-jakich nas, niema żadnych nas.
-Jack nie wmawiaj mi że wolisz tą Ness niż mnie- powiedziała słodkim głosikiem
-i tu cię zaskoczę wolę moja Ness
-Jack przecież ona ci na pewno nie da tego co ja mogę dać- wyszeptała krążąc dłonią po mój torsie. Kierując się z stronę paska od spodni.
-Cholera jasna opanuj się dziewczyno- nie zareagowała tylko przysunęła się i nasz twarze dzieliły centymetry. Kiedy ona chciała mnie pocałować przechyliłem delikatnie głowę tak aby szeptać jej do ucha.
-posłuchaj mnie dobrze. Wypierdalaj z tond bo inaczej nie będę zwracać uwagi na to że jesteś dziewczyna i ci przyjebie. Masz się odjebać ode mnie i od Ness. Jeszcze raz się kurwo do mnie zbliżysz a ujebie ci ten blond pusty łeb. Zrozumiałaś?-odepchnąłem ja od siebie trochę za mocno a może wręcz przeciwnie bo uderzyła o ścianę. Rozejrzałem się do około czy przypadkiem nikt nie widział co się tutaj działo.  Miałem szczęście bo wszyscy byli właśnie na lanchu. Sam też postanowiłem i iść do stołówki i powiedzieć o wszystkim Renesmee.
Szybkim krokiem poszedłem do sali pełnej ludzi. Zacząłem rozglądać się po sali bo nigdzie nie widziałem Ness. Przy naszym stoliku siedział jakiś chłopak ale nikogo więcej tam nie było. Zdenerwowałem się. Wyjąłem telefon i wybrałem numer Nessie. Nikt nie odebrał przez co jeszcze bardziej się wystraszyłem. Bo ona nigdy nie wyłącza telefony a po za tym nie mówiła że gdzieś jedzie albo się zwalnia. Pobiegłem na parking i kamień spadł mi z serca moja kochana Renesmee stała o bok mojego samochodu i chyba na mnie czekała. Stała tyłem do mnie podeszłemu i przytuliłem z zaskoczenia, ona nie zareagowała. Chciałem aby odwróciła się twarzą w moją stronę jednak ona tylko przyłożyła swoja drobna dłoń do mojego przedramienia. Przed oczami stanęła mi  scena która miała miejsce zaledwie kilka minut temu. Ja opary o ścianę i Laura która prawie mnie całowała.
Ness odwróciła się do mnie i spojrzała prosto w moje oczy. Jej był czerwone i spuchnięte. Zacisnęła powieki a mimo to po jej policzku spłynęła łza. Wyszeptała
-czemu?- znów spojrzała na mnie jednak nie zdążyłem nic jej powiedzieć bo w kolejnej chwili wyrwała się z mojego uścisku i w wampirzym tempie biegła do swojego auta. Nie wiele myślą wskoczyłem do swojego samochodu i pojechałem za nią. Jechała znacznie szybciej ode mnie. Przez całą drogę zastanawiałem jej jak to wszystko jej wytłumaczyć.
Kiedy tylko podjechałem pod dom Cullenów czekali na mnie. Przed domem stał Edward, Emmett, Rosali i Bella. Wysiadłem i zaczęło się
-Czego tu szukasz psie-krzyknęła Rosali
-Wynoś się bo ci łeb ukręcę-następny był Edward
-Powiedziałam ci już że jak skrzywdzisz kolejny raz Renesmee to jako pierwsza cię zabije-Bella
-Bella zapomnijmy o tamtym- zacząłem
-niby jak?- krzyknęła Bella
- Ale tamto nie było z mojej winy…-nie dokończyłem
-Jednak to ty się nią zajmowałeś w tedy, to tobie ja powierzyliśmy.-Bella zaczęła na mnie krzyczeć
-Wiem że to ja z nią byłem, ale już mnie za to ukaraliście. Wyjechaliście i to na prawie sześćdziesiąt lat- broniłem się
- i to wraz na zbyt krótko. Pownośmy w ogóle tu nie wracać, a i tak jak tu jechaliśmy to z nadzieja że zdechłeś –Wykrzyczała Rosali.
Co ja mam teraz zrobić nie chce jej znowu stracić. Wiem że to ja byłem w tedy za nią odpowiedzialny podczas tamtego wydarzenia. Musze z nią porozmawiać.
- Wiem że mi tamtego nie wybaczycie, ale teraz chodzi o cos zupełnie innego. Pozwólcie mi z nią porozmawiać- poprosiłem
-Ona z tobą nie chce rozmawiać.- Edward znów się odezwał
-Powiedzcie jej że to co widziała to nie tak ja Laurze kazałem się odpieprzyć.
-To tak nie wyglądało. Jacob idź z tond- już łagodnie powiedziała Bella
Ze spuszczona głowa poszedłem do swojego samochodu i odjechałem.
Nie mogę uwierzyć że znów ja straciłem. Jeszcze nie wiem jak ale ją odzyskam. Bez niej nie mogę żyć, każdy dzień bez Ness to jak dzień bez słońca a jedynie zasnuty grubymi i ciemnymi chmurami. Kiedy wrócili do Forks przez chmury w moim sercu zaczęły przebijać promienie słońca.
Wiem że musiała nas widzieć i to źle zrozumieć. Sam tez bym był zły gdybym zobaczył kogoś kogo kocham z innym.
Jestem kretynem czemu ja jej po prostu nie odepchnąłem. Dlaczego? Muszę to jakoś odkręcić


Hej.
Wiem że rozdział bez ładu i składu. Wyszedł beznadziejny. Sama go czytając nie jestem pewna „co autor miał na myśli” XD wiec musi być coś nie tak. Niestety jest krótki i jest masa błędów ale ja po prostu nie umiem pisać z perspektywy chłopaka. Słaba to wymówka wiem i proszę o wybaczenie.
Tyle ode mnie.
Proszę o komentowanie i jak chcecie to wejdźcie na mój profil dodałam dwie krótkie parodie Zmierzchu. One nie obrażają Zmierzchu po prostu są fajne. Zapraszam
Alice  

piątek, 14 lutego 2014

ROZDZIAŁ 10

  
  „Przed niektórymi nie da się ukryć uczuć, a przed innymi uczuć nie powinno się ukrywać”
(N.G)                                                         



Wyszłam z domu jako pierwsza od razu poszłam wstanę lasu nawet nie wiedziałam czy Ros idzie za mną. Szybko mnie dogoniła i złapała za rękę. Pociągnęła mnie za sobą i po chwili biegłyśmy z głąb drzew. Po jakiejś minucie stałyśmy na środku lasu i wsłuchiwałyśmy się w jego glos oraz wyłapywałyśmy wonie zwierząt. Do naszych nozdrzy dotarł zapach stad jeleni. W jednej chwili obie biegłyśmy na północ wprost na zwierzęta. Po krótkim lecz sutym polowaniu poprosił ciocie abyśmy się przeszły. Ros od razu się zgodziła i ruszyłyśmy w stronę domu. Zatrzymaliśmy się dopiero przy stawiku nad który chodzie z Jacobem.
-O czym chciałaś mi powiedzieć?-zapytała
-O niczym konkretnym po prostu chciałam spędzić trochę czasu z ciocią, czy to źle?
-Ness przecież widzę że coś cię trapi przede mą tego nie ukryjesz.-troskliwa jak zawsze
Westchnęłam ciężko opadłam na kłodę na której zawsze siadałam.
-Ciociu… ty znasz się trochę na uczuciach prawda- zapytałam niepewnie
-Może trochę a o co chodzi?
-No bo… na przykład jakaś cicha i spokojna za zwyczaj dziewczyna nagle zmienia swoje zachowanie, ale nie wobec wszystkich tylko w obce jednej dziewczyny… Nie przeszkadzało jej nawet to że ją przezywa. Zmienia się dopiero kiedy… zauważyła tą dziewczynę klejąca się do pewnego chłopaka. Kiedy ich widziała zrobiła się strasznie zła na nią i troszkę dla niej wredna… czy to możliwe że ona jest… zakochana w tym chłopaku? Ciężko mi to opisać- przez cały monolog mówiłam cicho i niepewnie, przerywają co chwile
-A chodzi o kogoś konkretnego?-było widać że coś podejrzewa
-Nie, tylko tak się pytam-odpowiedział pośpiesznie a Ros spojrzała na mnie i się uśmiechała
-Po prostu jesteś zazdrosna o Jacoba –spojrzałam na nią i się zarumieniłam. Ze spuszczona głową zapytałam
-Skąd wiesz że mówię o Jacobie?
-Kochanie widzę jak zachowujesz się jak o nim mówisz, to jak wyglądasz kiedy ma cię odwiedzić, te wesołe iskierki w twoich oczach gdy przychodzi. To jaka jesteś szczęśliwa kiedy wracasz ze spaceru z nim. To wszystko widać, jak na niego reagujesz. Nie lubię Jacoba a nawet bardzo go nie lubię, jednak widzę jaka przy nim twoja twarz promienieje. Naprawdę.
- Na prawdę to wiać?
-Tak i to bardzo ktoś kto nie zwraca uwagi na takie małe rzeczy jak delikatny rumieniec na twarzy, iskierki w oczach czy uśmiech, nigdy nie dowie się o co chodzi jeśli nie wie na co zwrócić uwagę. Ja wiem i widzę jak się zmieniłaś od kąt poznałaś Jacoba. Mam racje?
-Tak, jestem szczęśliwa gdy Jack jest przy mnie. On potrafi mnie rozśmieszyć nawet kiedy jestem naprawdę smutna. To dzięki niemu się pozbierałam po tamtym. Przy nim czuje się bezpieczna i zrelaksowana. Po prosu kiedy on jest obok mnie wiem że wszystko jest na swoim miejscu.
- Właśnie o tym mówię- Ros podeszła do mnie i przysiadła na zwalonym pniu. Obiela mnie mocno i westchnęła. Po tym geście tylko szepnęła do mnie
-Nasza mała Nessie się zakochała.- Na te słowa tylko jeszcze bardziej się zarumieniłam bo zrozumiałam że Ros ma racje. Jeszcze chwile trwałyśmy w uścisku. Rosali chyba zrozumiała że nie chcę więcej o tym rozmawiać wie zmieniła temat.
-Hmm Ness masz może już masz pomysł na zemstę dla Emmetta?- Tylko się uśmiechnęłam bo miałam pomysł.
-Mam i wiem że ci się spodoba
-Jaki?- była podekscytowana
-Czy może Emm dziś gdzieś jedzie?
-Tak Alice zabiera chłopaków na zakupy- zaczęłyśmy się śmiać
-Poprośmy All aby pojechali jej samochodem dobrze?-zapytałam
-Tak ale o co ci chodzi bo nie rozumiem?
-Co jest na ważniejszego dla Emmetta? No porucz ciebie-Ros chwile się zastanawiała jednak widziałam że już wie o co chodzi
-samochód- na naszych twarzach zagościł wredny uśmieszek
-właśnie.
Czym prędzej wróciłyśmy do domu sprawdzić czy Jazz, Emm i All pojechali na zakupy. Kiedy dotarłyśmy do skraju drzew właśnie wychodzili z domu. Podbiegłam do All i chwyciłam jej dłoń aby pokazać jej mój plan i z prośba aby pojechali jej samochodem. Rzadko używam swojego daru ale zdarza się. Alice głośno się zaśmiała.
-Wiem widziałam już, mogę ci powiedzieć że masz dobry gust.
-Ale nic mu nie mów dobra?
-Jasne- uśmiechnęła się szeroko i pobiegła do garażu.
Zaledwie dwie minuty później ja i Ros siedziałam w salonie i nasłuchiwałyśmy kiedy odjadą. Nie trwało to długo. Nagle obie głośno powiedziałyśmy.
-Do dzieła!!
W wampirzym tempie znalazłyśmy się obok Jeepa Emmetta. Zaczęłyśmy rozplanowywać która czym się zajmie. Ja pobiegłam do swojego pokoju bo wczoraj kupiłam wszystko co było nam potrzebne. Kiedy wróciłam do Ros ona już czekała na materiały.
-Ros ty zmieniasz tapicerkę ja maluję- oznajmiłam
Po kilku godzinach pracy nasze dzieło było godowe jeszcze tylko dać na kierownice różowe futerko i gotowe. Wraz z Ros odsunęłam się na kilka kroków i podziwiałyśmy jaskrawo różowy samochód z różowymi siedzeniami i różową puchatą kierownicą. Mówiłam że zemsta będzie słodka.
Wróciłyśmy do salonu dochodziła północ. Byłam bardzo zmęczona dzisiejszym dnie nie tylko tym że rozbiłam sobie głowę ale zdałam sobie sprawę z uczuć kryjących się we mnie.
-Nessie musisz iść spać bo jutro masz szkołę- Odezwała się Ros a ja mimowolnie ziewnęłam.
-A co z Emmettem?
-Pojechali z Alice na zakupy wrócą za jakieś dwie godziny, ty przecież wiesz że All zna wszystkie sklepy z ciuchami oddarte nawet w nocy.
-Wiem czasem się zastanawiam po co ktokolwiek te sklepy otwiera
-dla Alice- Zastałyśmy się krótko i przytuliłam ciocie
-Dziękuje za wszystko co dla mnie zrobiłaś, pomogłaś mi to wszystko po układać.
-Wiesz że zawsze ci pomogę, ale teraz połóż się spać
-Dobrze ale nie pozwól miśkowi iść do garażu bo musze widzieć jego minę
-Obiecuje że zobaczy go dopiero jak wrócisz ze szkoły- uśmiechnęłam się i poszłam do siebie
Weszłam na górę, wzięłam krótki ciepły prysznic i położyłam się wygodnie na łóżku. Zasnęłam prawie od razu. Śnił mi się Jacob to był dość dziwny sen bo kształty ciągle się zmieniały. Jest tylko jedna rzecz która pamiętam a mianowicie uśmiech Jacoba… ten samo co w szpitalu.
Rano kiedy się obudziłam byłam nadal zmęczona ale mimo to poszłam do łazienki wykonałam poranna toaletę, ubrałam się w komplecik wybrany przez All i zjadłam śniadanie. Dzień zapowiadał się tak jak wczoraj. Po wyjeździe z garaży ruszyłam w stronę szkoły. Po dotarciu na parking znowu wszystkie oczy były skierowana w moja stronę jednak tym razem nie koniecznie z tego powodu że jestem nowa a interesowali się moją głową. Pomaszerowałam na pierwsza lekcję. Skierowałam się w stronę swojej ławki ale siedziała tam jakaś dziewczyna. Podeszłam
-Hej mogę z tobą usiąść? –zapytałam grzecznie na co ona tylko kiwnęła głową
-Jestem Renesmee - przedstawiłam się i podałam rękę
-Ja jestem Naomi
-Milo mi cię poznać.
-Mi również, to ty się postawiłaś Laurze?
-skąd wiesz?
-Cała szkoła o tym mówi, mam dla ciebie dobrą radę nie zadzieraj z nią bo ostatnia dziewczyna która ponoć krzywo się na nią spojrzał miała wybity ząb.-  jak to cała szkoła o tym mówi niby skąd o tym wiedzą pokręcone miejsce. Ale jeśli to z zębem to prawda to musze uważać.
Fizyka minęła szybko tak samo jak dwie kolejne lekcje z jedną różnica na każdej lekcji ktoś ze mną siedział w ławce i chętnie rozmawiał. A nasze tematy zawsze schodziły do kwestii Laury. Trochę się nasłuchałam o niej i zaczynam się trochę bać. Przyszła pora na upragniony prze zemnie lunch no i spotkanie z Jacobem. Ta myśl poprawiała mi humor. Szłam właśnie do stołówki kiedy ogarną mnie niepokój. Nie wiem czemu akurat teraz zaczęłam zastanawiać się nad tym jak mam zachowywać się w stosunku do Jack’a. Mam zachowywać się jak wcześniej czy mu powiedzieć? Powiem mu ale nie tu i nie teraz. Moje rozmyślania przerwały czyjeś gorące dłonie zakrywające mi oczy od tyły. Od razu wiedziałam kto to ale co mi tam ponabijam się z niego.
-Hmm… koto morze być Emmett? a może Seth?
-Ej mała co to ma być?-odezwała się Jacob za moimi plecami
-Cześć Jack wiedziałam że to ty- uśmiechnęłam się na jego widok nie pozostał mi dłużny i odwzajemnił gest.
-Jak się czujesz boli cię jeszcze głowa?- łatwo było wyczuć troskę w jego głosie.
-Już dobrze ale  do końca tygodnia mam zwolnienie z W-Fu
- No nawet dobrze bo z tego co słyszałem to Laura chce się zemścić bo na jakiś czas została zawieszona w prawach ucznia po wczorajszej akcji.
-Serio? I jest w szkole?
-Tak jej ojciec jest nauczycielem łaciny. I w sumie to chyba tak na pokaz z tym zawieszeniem bo i tak nic jej nie zrobią. Czy mogę ci jakoś pomóc?- popatrzyłam na niego i wiedziałam co powiedzieć
-Tak masz mnie bronić przed Laurą bo się nasłuchałam dziś na jej temat.- naprawdę zaczęłam się jej bać. Jacob z wielkim uśmiechem odpowiedział
- Ciebie zawsze- zarumieniłam się i poszliśmy do stołówki.
Nie byłam bardzo głodna ale i tak wzięłam mała sałatkę a Jacob… w sumie nie wiem co to było. Po wspólnie spędzonym lunchu przeszedł w-f. Zaczęłam się bać bo to jedyna lekcja na której mogę spotkać blondynę. No i tym razem moje przeczucie zadziałało suka była na lekcji. Na szczęście nie musiała się przebierać wiec od razu mogłam pójść na sale gimnastyczną. Po kilku minutach wszyscy weszli i zaczęła się lekcja. Po rozgrzewce zauważyłam Laurę jednak ona mnie nie.
Przysiadłam na ławce, aktualnie grały dwie drużyny złożone wyłącznie z chłopaków. Jacob był jednym z najlepszych graczy. Bardzo dobrze im szła dzisiejsza gra. Przez większość czasu patrzyłam się na Jacoba a przez resztę przyglądałam się Laurze która wraz z jej koleżaneczkami plotkowały o Jacobie. To było frustrujące miała ochotę do niej podejść ale powstrzymywałam się. Kiedy skończył się mecz Jacob szedł w moim kierunku. Drogę zastawiła mu Laura która myślała że on idzie do niej bo mnie nie wiedziała. Może lepiej bo chciałam być w tedy dla niej niewidzialna. Stanęli całkiem blisko i dzięki mojemu wampirze mu słuchowi byłam światkiem nie udolnych prób podrywu chłopaka.
-Hej Jack- podeszła do niego
-Cześć- odpowiedział
Kiedy on chciał ja wyminąć ta położyła mu rękę zwiniętą w pięść na brzuchu.
- Jack jakie ty masz mięśnie ćwiczysz?
-Tak ćwiczę- odpowiadał obojętnym tonem
-Łał a ile pakujesz- chciało mi się śmiać a jednocześnie ją uderzyć aby od niego poszła
-A co cię to interesuje a tak poza tym muszę już iść bo się śpieszę
-Pójdę z tobą- mówiąc to złapała go za rękę a mnie po prostu skręcało aby jej przyłożyć w tą wytapetowaną twarz.
-Zrobisz coś dla mnie?
-Dla ciebie wszystko skarbie- chciała chyba się do niego przytulić ale Jacob ja odsuną
- Słuchaj, wypierdalaj ode mnie i daj spokój już Ness- Zerkną na mnie i wyminą dziewczynę. Podszedł i podał mi rękę abym wstała z ławki. Nawet się nie oglądała za siebie tylko wyszłam z sali.  Dzisiejszego dnia więcej nie widziałam Laury. Kolejne lekcje minęło mi bardzo szybko i miło bo siedział ze mną Jack. Kilka razy nauczyciele zwracali nam uwagę abyśmy byli ciszej, nie dziwie się bo ciągle któreś wybuchało śmiechem.
 Po zakończeni lekcji chłopak odprowadził mnie pod sam samochód.
-Jack przyjedziesz dziś?
-Jeśli chcesz to przyjdę- uśmiechną się i uściskał mnie  na pożegnanie
Jechałam dość szybko bo przypomniałam sobie o samochodzie Emmetta. Jestem ciekawa czy już go widział. Mam nadzieje że jest jeszcze nieświadomy tego że jego kochane autko przeszło małą renowacje. Uśmiechnęłam się do swoich myśli.
Wbiegłam do domu kierują się do salonu gdzie byłam pewna znaleźć Ros. Nie myliłam się była tam Esme, Alice, Ros i mama. Po ich minach jak mnie zobaczyły wiedziałam że ciocia im powiedziała o samochodzie. Oby tylko o samochodzie.
-Ros i co z samochodem? Widział już?- wyszeptałam siadając obok cioci
-Jeszcze nie ale zaraz ma jechać do miasta- kiedy to do mnie wyszeptała Emm wszedł do pokoju
-Ros to ja już jadę wrócę za dwie godziny-odezwał się Emmett
-Kochanie-powiedziała słodkim głosikiem podchodząc do niego i całują delikatnie- wiec że zawsze cię kochałam i będę kochać
-Ros czy cos się stało?-zaniepokoił się
-Nic tylko mówię że bardzo cię kocham-Uśmiechnęła się i podeszła do mnie
-Dobra to pa dziewczyny – odezwał się misiek i wyszedł
Złapałam Ros za rękę i pokazałam że trzeba się jak najszybciej z tond zniknąć. U ciekłyśmy do mnie do pokoju. Schowałyśmy się w rogu i przytuliłyśmy
-Ros boje się- Uśmiechnęłam się i przytuliłam się mocniej do niej.
Po zaledwie kilku sekundach usłyszałyśmy cienki i piskliwy głosik Emmetta.
-AAAA!! Co wy zrobiłyście mojemu samochodzikowi
-Ros kochanie i tak cię znajdę- odezwał się ponownie. Słyszałam jak misiek wchodzi po schodach i zmierza do mojego pokoju. Wraz z Ros zaczęłyśmy się śmiać ale nadal stałyśmy w kącie wtulone w siebie. Kiedy drzwi się  otworzyły zobaczyłam wściekłego Emmetta jednak z wrednym uśmiechem.
-Emm mówiłam że cię kocham pamiętasz-powtórzyła ciocia
-Wujku jesteś moim ukochanym wujkiem pamiętaj- zaczęła się bronić
-Oj pożałujecie tego nikt was nie obroni- Emm zaczął się zbliżać
-Ją może jeszcze obroni Jack ale ciebie Ros nikt nie obroni- palcem wskazał na mnie
-Kogo obronię-  w drzwiach mojego pokoju staną Jacob
-Mnie!- zawołałam głośno razem z Ros
-Nessie obronie ale Ros nie koniecznie, a co zrobiły?- z wielkim uśmiechem zapytał Jacob
-Mój samochód przemalowały na różowo i tapicerkę też zmieniły na jaskrawy róż- odezwał się Emm
-Nie zapomnij o różowym futerku na kierownicy- przypomniałam Emmetowi a na moje słowa Jacob wybuchł śmiechem a wujek jeszcze bardziej się zezłościł
-Emmett nie ruszaj mi Ness dobra
-Jasne- odpowiedział z wrednym uśmieszkiem wymijając mnie i łapiąc na ręce Ros która zaczęła piszczeć jak mała dziewczynka.
-Jack zajmij się Ness- poprosił Emm
Jacob skiną głową. Na szczęście nie miał zamiaru mi nic robić. Wyszliśmy z domu na spacer. Od razu kierowaliśmy się w stronę stawku. W połowie drogi Jacob się mnie spytał
-Pamiętasz jak jeździ się na wilku?- to było dziwne pytanie które nie od razu zrozumiałam
-Nie a jeździłam?- zapytałam po chwili namysłu
- Tak i to uwielbiałaś- mówiąc to znikną w pobliskich krzakach. Nie wiedziałam czy iść za nim więc zostałam w na swoim miejscu. Po chwili z miejsca gdzie znikną Jacob wyłonił się olbrzymi wilk. Odruchowo cofnęłam się ze strachu mimo wiedzy że to jest na pewno Jacob. Spojrzałam na niego z pytaniem ale i strachem w oczach. On położył się lekko na ziemi.
- i co ja mam wejść ci na plecy?- on cichutko zaszczekał i kiwną głowa na „tak”.-chyba oszalałeś
Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, nie mogłam mu odmówić. Wspięłam się na grzbiet wilka i mocno złapałam. Zaczął wstawać a ja piszczeć. Kiedy stał już na równych łapach ruszyliśmy. Mknęliśmy w śród drzew wszystko zlewało się w jedna zieloną ścianę. Podmuchy wiatru zaczesywały mi włosy do tyłu a na twarzy osiadały delikatne kropelki wody. Biegał zdecydowanie szybciej od wampirów. Nie wiem ile spędziłam czasu na jego grzbiecie ale było wspaniale. Kiedy już zatrzymaliśmy się i zeszłam z wilka poznałam to miejsce był to klif przy plaży w LaPush. Najwyraźniej biegaliśmy w kółko bo inaczej dotarlibyśmy tu dwie minuty po starcie a biegaliśmy na pewno dłużej bo zapadał zmierzch. Jacob znikną za drzewami aby po chwili wrócić w postaci człowieka.
- Podobało się?- zapytał podchodząc do mnie
- Było cudownie ten pęd…biegasz szybciej od wampira a na pewno szybciej od pół wampira. To było dla mnie coś nowego- uśmiechnęłam się
- Zawsze lubiłaś tak biegać jeszcze jak mieszkaliście w Forks to całe dnie mogła byś spędzać na moim grzbiecie- zaśmiał się cicho i pociągną na skraj klifu
- Nie wiem czy wiesz ale przejechaliśmy przez trzy stany
-Serio?
-Tak. Ale zdecydowałem już zawrócić i przywieść cię tutaj abyś zobaczyła ten zachód słońca-powiedział siadają na samym brzegu skały
Usiadłam obok niego i w milczeniu obserwowaliśmy zachód słońca. Dzisiejszy dzień był niemal bez chmurny. Dokładnie było widać słomce znikają ze za charyzmatem oraz jak niebo stawało się lekko różowe i wszystkie gwiazdy pojawiające się nad nami. To był piękny dzień.
Zdecydowałam że chyba nie będę miała lepszej okazji aby porozmawiać z Jacobem
-Jack…-zaczęłam
-Słucham
-Jack wiesz że bardzo cię lubię- westchnęłam i spuściłam głowę aby nie widział mojej twarzy
-Też cię lubię i to bardzo- odpowiedział patrząc w dal.
-Ale…ja… lubię ciebie bardziej za bardzo- zarumieniłam się ale podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Miał twarz cały czas skierowana w stronę jasno świecącego księżyca.
-Nessie co to znaczy?- przysunęłam się lekko do niego i położyłam rękę na jogo policzku tak aby odwrócić jego twarz w moja stronę. Po tym geście spojrzałam w jego oczy i przysuwając swoja twarz do jego wyszeptałam
-Jack zakochałam się- kiedy to wypowiedziałam nasze usta się spotkały w delikatnym pocałunku. Miał takie gorące, miękkie i delikatne usta. To był krótki pocałunek kiedy już odsunęłam się od Jacoba spuściłam głowę.
-Jack przepraszam…-wyszeptałam jednak nie dokończyłam bo Jacob dłonią delikatnie podniósł i brodę i złożył na moich ustach kolejny pocałunek. Ten był dłuższy ale równie wspaniały jak poprzedni. Zabrakło mi tchu więc odsunęłam się. Moje serce przyspieszyło zawsze biło szubko jednak teraz biło ze zwożoną siłą. Nagle Jack odezwał się
-Ness nie masz mnie za co przepraszać bo…bo ja czuje do ciebie dokładnie to samo.-spojrzałam mu w oczy
-Naprawdę?
- Ja to czuję do ciebie od kąt tylko pamiętam zawsze cię kochałem. Kiedyś jak siostrę ale teraz…-Uśmiechnęłam się delikatnie
-Od zawsze?- byłam strasznie szczęśliwa ale trochę mnie to zdziwiło
-Nessie ja jestem…. W ciebie wpojony- spuścił głowę jednak kiedy spojrzał na mnie zaczął mi tłumaczyć czym jest wpojenie. W jego oczach było widać szczęście i to czego nie umiałam określić wcześniej… to była miłość.
Dopiero teraz mogłam powiązać wiele dziwnych stacji jakie mały miejsce od kąt go poznałam np. podczas pierwszego spotkania ten smutek i złość w czach Jacoba i słowa taty że jeszcze nie wszystko wiem o Jacobie ale chyba niedługo wszystko mi wyjaśni. Było jeszcze wiele takich sytuacji jednak mam teraz leprze temat do rozmyślań.
On przez tyle czasu to przede mą ukrywał. Targały mną różne uczucia od złość, strachu do nieopisywalnego szczęścia. Teraz mogę ze śmiałością powiedzieć że to jest najpiękniejszy jak dotychczas dzień w moim życiu.
Siedzieliśmy wtuleni w siebie na klifie jeszcze przez jakiś czas rozmawiając i obserwując księżyc i gwiazdy. Właśnie zdałam sobie sprawę że znalazłam swoja drugą połówkę.







 Hej wszystkim :D
Musze przeprosić was za błędy a szczególnie za to że długo nie dodawałam rozdziału. Na pewno zrozumiecie ostatni tydzień przed feriami. Maiłam co dziennie testy, kartkówki i projekt z WOS-u. Po prostu nie miałam czasu. Jednak przez najbliższe dwa tygodnie spróbuje napisać coś na zapas.
Proszę o szczere komentarze bo bardzo mi na tym zależy
Pozdrawiam i całuje
Alice

sobota, 8 lutego 2014

ROZDZIAŁ 9

„Bo zachowanie może zdradzić uczucia z których sami nie zdajemy sobie sprawy”
(N.G)


No i mamy poniedziałek rano. Alice siedzi już pół godziny w mojej garderobie i wybiera dla mnie ubrania, Przez ten czas zdążyłam wziąć prysznic i zjeść śniadanie. Dziadek załatwił mi usprawiedliwienie na te trzy tygodnie nie obecność „miałam operacje”. Wbiegłam na górę aby spakować książki do torby i sprawdzić na jakim etapie poszukiwań jest Alice. Zdziwiło mnie że komplecik czeka na mnie na łóżku i ciocia teraz tylko wybiera buty. Jak na nią to szybko normalnie nawet dwie godziny myszkuje po garderobie.
-Alice jak szubko się uwinęłaś co się stało?
-Po prostu myślałam nad tym strojem już od wczoraj.-uśmiechnęła się promienie
Włożyłam czarne rurki do tego białą bluzkę z długim rękawem na której była nadrukowana kokarda i czarne trampki. Włosy dziś wyjątkowo sama upięłam w zgrabny choć luźny kok. Złapałam torbę z książkami i zeszłam na dół. Była siódma dwadzieścia i musiałam wychodzić. Na pożegnanie dałam mamie i tacie buziaka w policzek i pobiegłam do garażu. Od razu obrałam kierunek szkoły i wcisnęłam pedał gazu. Na miejscu byłam osiem minut później. Wjechałam na parking i zaparkowałam.
 Wszystkie wspomnienia tamtego dnia wróciły poczułam się naprawdę źle to otoczenie mnie przytłaczało byłam po prostu zagubiona. Zaczęłam myśleć czy nie zawrócić i pojechać do domu. NIE. Powiedziałam sobie w myślach. Miałaś pokonać strach. Wzięłam kilka głębokich wdechów i wyszłam z samochodu. Znowu to samo, wzrok prawie wszystkich na parkingu był skierowany w moja stronę. Ponownie poczułam jak to wszystko mnie przytłacza. Dzielnie pokonałam odległość dzielącą mnie od drzwi szkoły nie zwracałam uwagi na spojrzenia w moim kierunku. Weszłam do sali gdzie miałam pierwszą lekcje czyli fizykę. Usiadłam w ostatniej ławce pod oknem i wyjęłam książki. Do dzwonka zostało chyba jeszcze pięć minut żeby się nie nudzić wyjęłam brudnopis i zaczęłam bazgrolić cos na ostatniej stroni. Nie wiem czemu ale to zajęcie mnie odprężało. Czas szybko miną i zaraz usłyszałam dzwonek. Dwie minuty po dzwonku prawie wszystkie miejsca były zajęte. Po kolejnej chwili do sali wszedł wysoki starszy mężczyzna profesor Vetulani. Zaczęła się nudna lekcja, nie miałam pojęcia o czym on w ogóle mówi. Czarna magia. Przez większość zajęć rysowałam w zeszycie lub udawałam że coś pisze. Następna lekcja minęła podobnie.
 Do tej pory nikt się nawet nie odezwał czułam się dziwnie było mi przykro że wszyscy się na mnie gapią a nawet nie zagadają. Na drugiej przerwie usiadłam na parapecie i podciągnęłam kolana pod brodę. Włączyłam muzykę i zasłuchałam się w spojoną melodię teraz powinnam mieć biologie jednak nie śpieszyło mi się na nią. Ktoś mnie szturchną mnie w ramie, gwałtownie zeskoczyłam z parapetu co było błędem bo upadłam na pupę.
Przede mną stały trzy dziewczyny które głośno się śmiały z tego co się stało. Po środku stała szczupła blondynka po jej bokach brunetki. Wszystkie trzy miały stroje cheerleaderek( źle napisałam) i ostry makijaż.
-Patrzcie dziewczyny jaka pokraka-powiedziała blondynka i jeszcze głośniej się zaśmiała. Tylko gestem dłoni wskazała aby odeszły, wszystkie równocześnie się odwróciły i poszły. Ze spuszczoną głową wstałam i pomaszerowałam na lekcje. Minęła tak jak poprzednie tylko tym razem obok mnie siedziała jakaś ruda dziewczyna. Nie odezwała się do mnie ja też nie miałam na tyle odwagi.
Na szczęście po tej lekcji jest lunch i odpocznę od tego. Skierowałam się w stronę stołówki. Humor od razu mi się poprawił bo zauważyłam Jacoba opartego o swój samochód. Miałam już podejść ale ktoś mnie ubiegł a mianowicie blondyna. Stanęła obok Jacoba jedna rękę oparła na biodrze a druga poprawiała włosy. Od razu było widać że go podrywa, chłopak nie zwracał na nią uwagi. Nie chciałam im przeszkadzać więc nie skręcałam nawet w stronę tej dwójki. Kontem oka widziałam tylko jak ona się do niego zalotnie uśmiecha a on coś do niej mówi. Szłam dalej gdy nagle usłyszałam
- Nessie!?
Automatycznie spojrzałam w stronę Jacoba. Chłopak z wielkim uśmiechem na twarzy biegł w moja stronę. Od razu odwzajemniłam uśmiech. Kiedy tylko podbiegł chwycił mnie na ręce i zaczął obracać w powietrzu.
-Hej mała- przywitał się
-Cześć-odpowiedziałam i jeszcze będąc w ramionach Jacoba spojrzałam w stronę tej blondynki. Miała otwarte usta i wzrok pełen pogardy.
-Czemu nie przyszłaś się przywitać wiesz jak tęskniłem
-Przepraszam ale nie chciałam wam przeszkadzać
-Wam?-zrobił pytająca minę
-No tak tobie i tej blondynie-wytłumaczyłam mu spoglądają w stronę samochodu. On nadal tam była i miała ten sam wraz twarzy.
-Ale ona się do mnie przykleiła i nie mogę się jej pozbyć- tłumaczył się
-Ej obejmij mnie ramieniem i choć do stołówki.-szepnęłam do chłopaka. Nasza wymiana zdań trwała moment i cały czas staliśmy niemal do siebie przytuleni.
-Ale po co?
-Zaraz ci powiem- od razu wykonał moje zadanie i obił mnie ramieniem a ja lekko się do niego przytuliłam. Wyraz miny blond małpy był bezcenny. Myślałam że zaraz padnę.
-Jack zerknij na blondynę- znowu szepnęłam do przyjaciela On tylko się obejrzał i po chwili wybuchł głośnym śmiechem
-Już rozumiem o co ci chodziła- powiedział kiedy weszliśmy do stołówki.
-No widzisz ja się na niej odgryzłam i zniechęciłam ja do ciebie. Widzisz ile plusów- odkleiłam się od Jacoba i wzięłam tace chłopak zrobił to samo.
-Jak to odgryzłaś?-spytał
-No bo spadłam z parapetu na tyłek a one się zemnie śmiały i nazwała pokraką-powiedziałam spokojnie biorąc sałatkę i sok pomarańczowy.
-Rozumiem  Lucy jest straszna suką myśli że jest najlepsza i najładniejsza na świecie- tylko prychną
- Lucy? To ta blond
-Tak jest jeszcze Amelia i Laura
-Dobra mniejsza o to. Gdzie możemy usiąść?
- tam jest wolny stolik- wskazał na miejsce pod oknem. Zajęliśmy miejsca i jedliśmy ja sałatkę a Jacob pizzę. Prze całą przerwę przyjaciel opowiadał mi o wszystkich w szkole. Z kim lepiej nie zaczynać a kto jest spoko.
-A jeszcze co teraz masz?
-w-f a ty?
-nareszcie już myślałam że nie będziemy mieli razem lekcji-tylko się uśmiechnęłam
-Potem mam historie i hiszpański- wyliczył Jacob
-Uuu wyczuwam ciekawe lekcje bo mam to samo- prawie krzyknęłam ze szczęścia w końcu będę miała z kim gadać taka ulga.
Zjedliśmy do końca i ruszyliśmy w stronę Sali gimnastycznej. Jack odprowadził mnie pod same dziwi przebieralni damskiej.
Byłam już w stroju i wiązałam buty kiedy podeszła do mnie „święta trójca”
-Czy ty próbujesz odbić mi mojego Jack’a?-spytała Lucy
-Twojego? Ciekawe bo mi mówił że ma dosyć tej blond suki co się do niego przykleiła-wstałam i zrównałam się z dziewczyną aby powiedzieć  jej to prosto w twarz po czym odwróciła się na pięcie i wyszłam z szatni.
- pożałujesz tego-usłyszałam za sobą ale nie zwróciłam uwagi
Przed drzwiami czekał na minie Jacob. Uśmiechnęłam się i poszliśmy na zbiórkę. W dawnej szkole mieliśmy dzielony W-F a tu dziewczyny miały razem z chłopakami. W sumie to fajnie.
Po sprawdzeniu listy pani Miller podzieliła nas na trzy zespoły. Dziś gramy w kosza. Nie lubię wychowania fizycznego bo często zdarza mi się upadacie, wiem jestem na pół wampirem ale moja koordynacja ruchowa jest słaba. Boje się co by było jak bym była zwykłym człowiekiem.
Zaczęliśmy grać na pierwszy ogień poszła drużyna moja a za przeciwników miałam jak na złość kogo? Lucy. Wyczuwam dużo fauli. Na początku szło mi całkiem dobrze nawet ani razu się nie przewróciłam. Biegłam z piłka pod kosz przeciwnika i chciałam wyskoczyć z piłka kiedy na mojej drodze stanęła blondyna i podstawiła mi nogę. Wywróciłam się przez co przejechałam kawałek na plecach i uderzyłam głowa o kant bramki. Na chwile zamroczyło mnie. Widziałam jedynie wredny uśmiech Lucy i poruszające się jej wargi układające się w słowo  jak by „mówiłam”. Usiadłam i poczułam silny ból z tyłu głowy i charakterystyczny zapach. Woń krwi. Wszyscy od razu do mnie podbiegli żeby zobaczyć co zemną. Pierwszy był Jacob i pani Miller.
-Renesmee nic ci się nie stało- zapytała się pani. A ja złapałam się za głowę i na mojej dłoni pojawiła się krew.
-Masz rozciętą głowę- usłyszałam opiekuńczy głos Jacoba.
-Jacob możesz zabrać ja do pielęgniarki?- ponownie zabrała glos pani.
-Jasne-odpowiedział- Nessie bardzo boli?-zwrócił się teraz do mnie. Chciałam kiwnąć głowa ale to nie był dobry pomysł po znowu poczułam ból i jedynie jęknęłam. Jack podszedł do mnie i wziął na ręce
-Boli mnie głowa a nie nogi-zaprotestowałam
-nie gadaj tyle- w tamtym monecie tylko szeroko się uśmiechną a ja złapałam go za szyje. Jacoba i mnie odprowadził wzrok wszystkich obecnych tam uczniów. Nie mogłam się oprzeć i specjalnie dla Lucy posłałam krótki i wredny uśmieszek w jej kierunku. Trafiłam do gabinetu pielęgniarki która obejrzała ranę i powiedziała że musze jechać na założenie szwów. Chciała wezwać karetkę jednak Jacob zadeklarował się że mnie zawiezie. Po długim namawianiu pielęgniarka zgodziła się i Jack zaprowadził mnie do swojego samochodu. Szybko ruszył z parkingu szkolnego w stronę szpitala.
-Dlaczego ona to zrobiła?- po chwili ciszy zapytał chłopak
- Chyba dla tego że nazwałam ja… suką?-odpowiedziałam cichym i słodkim głoskiem
-Ty ją dlaczego?- zadał kolejne pytanie tylko tym razem tłumił śmiech
-No tak znaczy cytowałam ciebie.
-Mnie?- teraz wybuchł śmiechem
-No tak nazwałam ja suka która się do ciebie przykleiła.
-Ta serio? Dobra jesteś, wiele razy jej to mówiłem ale nie słuchała- śmiał się tylko- Na co jej tak odpowiedziałaś?
-Czy ty próbujesz odbić mi mojego Jack’a?- zacytowałam blondynę udając jej głos. Jacob jeszcze bardziej wybuchł śmiechem tez zaczęłam się śmiać ale ból głowy mi w tym przeszkadzał. Znów jęknęłam z bólu.
-Jednak nie jest z ciebie taka słodka istotka jak by się wydawało.
-Uważasz że jestem słodką istotką?- spojrzałam na niego i nasze oczy się spotkały. Ta głębia, można w niej zatonąć Jego wzrok jest taki inny nie wiem czemu ale coś się w nich kryje. Coś pięknego… Zarumieniłam się, no to chyba zauważył bo  odwrócił wzrok. Przecież prowadził. Odwróciłam twarz w stronek okna. Aby schować czerwone rumieńce.
-Jesteśmy w szpitalu- odezwał się Jacob parkując. Podszedł i otworzył mi drzwi od samochodu. Wysiadłam i skierowaliśmy się do recepcji. Stała tam kobieta z długimi czarnymi włosami była gdzieś po trzydziestce.
- Dzień dobry jest może doktor Carlisle Cullen?- zapytałam grzecznie
-Powinien jeszcze być zaraz sprawdzę czy nie jest zajęty.
Odwróciłam się w stronę Jacoba i wtedy zakręciło mi się w głowie. Gdyby nie on pewnie bym upadła. W ostatniej chwil chłopak minie złapał.
-Może usiądziesz?- zapytał troskliwie
- Tak muszę usiąść- Podprowadził minie do naj bliższego krzesła.-dzięki że mnie złapałeś
-drobiazg- uśmiechną się do mnie. -Często uśmiech gościł na jego twarzy jednak ten był troskliwy, ale było w nim coś czego jeszcze nie umiałam określić.
- Doktor Cullen jest w swoim gabinecie i czeka teraz na panią- odezwała się pielęgniarka. Podziękowałam i ruszyłam go gabinetu dziadka wraz z Jacobem.
Zapukałam i weszłam do pokoju gdzie Carlisle siedział z biurkiem z nosem w papierach.
-dzień dobry co panią…- nie dokończył bo dopiero teraz zauważył kto wszedł do gabinetu
-Ness co się stało? Czemu masz bandaż na głowie?- spojrzał najpierw na mnie a potem na Jacoba który tylko kiwną głową na „nie”. Nie wiem o co chodziła ale się dowiem.
-Hej dziadku mały wypadek na lekcji w-fu.
-Siadaj zaraz obejrzę ranę.-zostałam usadzona na fotelu i zajęto się moim urazem. Carlisle założył mi kilka szwów. Zajęło mu to pięć minut bo przy mnie i Jacobie nie musiał poruszać się w ludzkim tępię.
-Kiedy kończysz dyżur?- zapytałam dziadka      
-Jesteś moja ostatnia pacjentka dziś. A o co chodzi?
-Mogłabym z tobą wrócić do domu?
-Tak tylko zaniosę dokumenty i spotkamy się przy samochodzie dobrze?
-Jasne dzięki
-A co z samochodem?
-przyjechałam z Jacobem więc i tak auto zostało pod szkołą Emm lub Jazz go przyprowadzą-wytłumaczyłam
-Ness daj kluczyki to ja go przyprowadzę- wtrącił się Jacob
-naprawdę ci się chce?-zwróciłam się do Jacoba
-Nie gadaj tyle tylko daj kluczyki
-dzięki jesteś super
Po chwili grzebania w torbie znalazłam klucze i dałam chłopakowi. Następnie założyłam kurtkę i wyszliśmy z gabinet. Jacob odprowadził mnie to samochodu dziadka i przytulił na pożegnanie a ja dałam mu buziaka w policzek.
-A to za co? – zapytał Jacob                                                                                                          
-za dogryzanie blondynie, za to że przywiozłeś minie do szpitala i za to że przyprowadzisz mój samochód
-Jednak jesteś pokręcona- odpowiedział z wielkim uśmiechem
Pożegnaliśmy się i pojechałam z dziadkiem do domu. Opowiedział dziadkowi co się stało na lekcji ale o podstawieniu nogi nie wspominałam. Powiedział mu wszystko o dzisiejszym dniu. Kiedy już dojechaliśmy do domu na szczęście nie musiałam nikomu tłumaczyć co się stało bo All wiedziała już wcześniej (Alice rozwinęła swój talent i w wizjach widzi Renesmee) więc poszłam do swojego pokoju odpocząć po dzisiejszych przygodach. Ułożyłam się wygodnie na łóżku jednak nie mogłam zasnąć z powodu bólu głowy. Sen nie nadszedł więc zaczęłam rozmyślać nad dzisiejszym dniem. Moje zachowanie było dziwne nawet jak dla mnie. przecież ja nigdy nie nazwałabym obcej dziewczyny suką. Ja nawet nigdy tak nie mówię. Czemu ja tak zareagowałam? Co z tego że śmiała się zemnie nawet to że nazwała mnie pokraką nie zadziałało tak jak to kiedy zobaczyłam ją na parkingu z… Jacobem. Dopiero w tedy poczułam złość na Laurę. To wszystko jest strasznie dziwne musze z kimś pogadać.
Zeszłam na dół i skierowałam się do salonu gdzie była cała moja kochana rodzina. Moje kochane wampiry. Tylko zostaje pytanie jak wyciągną kogoś z domu. Czemu ja jestem taka nie rozgarnięta pójdę na polowanie przecież to logiczne. Ale kogo może All lub Ros?
Weszłam do salonu i przysiadłam obok Alice.
-Alice pójdziesz ze mną na małe polowanie?
-Oj przepraszam ale dopiero wróciłam z polowania było powiedzieć wcześniej.-Dobra została jeszcze Ros musze z kimś pogadać a zapolować i tak muszę bo dawno nie byłam na polowaniu.
-A ty Ros pójdziesz ze mną?
-Mogę iść przyda mi się małe polowanie.-wstała i podeszła do mnie.
-A co z głowa nie boli cię?
-Tylko trochę- uśmiechnęłam się delikatnie-to co idziemy?
-Co ci tak śpieszno?-była trochę podejrzliwa
-Bo muszę ci cos powiedzieć.
-No to chodź..





Witam moje aniołki kochane :*
Na początek to co zawsze przepraszam za błędyJ
 Nie wiem jak wam się podoba ten rozdziała ale mi nie za bardzo bo nie miałam na niego pomysłu. Wiem co będzie się działo później ale zobaczymy co z tego wyjdzie.
Zapraszam do komentowania mimo że nie ma co tu komentować :D
Całuje i pozdrawiam
Alice


czwartek, 6 lutego 2014

LIEBSTER ADWARD

Zostałam nominowana do LIEBSTER ADWARD przez Alice Spencer i Natalia Buczek
Dziękuje!!


Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań.

Pytania które otrzymałam od Alice:


1. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
2. Co byś zrobiła gdybyś miała możliwość bycia facetem przez jeden dzień?
3. Twój pechowy numerek? 
4. Kiedy zaczęła się twoja przygoda z blogowaniem?
5. Masz możliwość zmieniać świat. Co robisz?
6. Jaki masz pogląd o karze śmierci?
7. Jaki program oglądałaś w dzieciństwie?
8. Co sądzisz o moim blogu?
9. Czego najbardziej nienawidzisz?
10. Jakim ludziom nie wolno ufać?
11. Pamiętasz jeszcze model swojego pierwszego telefonu?

Moje odpowiedzi

1. Hmm…bo chciałam napisać własną wersje historii Ness i Jacoba. No i lubię pisać
2. Rozkochała bym w sobie mojego wroga i zostawiła
3. 21 zarówno pechowy jak i ulubiony XD
4. Zaledwie niecały miesiąc temu
5. Chyba próbuję pomóc najbardziej potrzebującym
6. Powinna być w Polsce jak i na całym świecie
7. Jeśli chodzi ci o program to nickelodeon a jak bajka to „Krecik”
8. Jest super
9. Myszy i krwi (bo jak to widzę to mdleje)
10. Takim co tylko cię widzą jak coś potrzebują a na co dzień nie powiedzą zwykłego „hej”
11. Nokia Asha306

Pytania które otrzymałam od Natalii
1.Morze czy góry ? 
2. Alice czy Rosalie ?
3. Oglądasz Pamiętniki Wampirów ? Jeśli tak jaki jest twój ulubiony bohater ?
4.Dzień czy noc ?
5.Ulubiona książka ? 
6.Jakiej muzyki słuchasz ? 
7.Co lubisz robić w wolnej chwili ?
8.Ile możesz wytrzymać bez muzyki ?
9.Ile masz lat ?
10.Wampiry czy wilkołaki ? 
11.Edward czy Damon ?

Moje odpowiedzi
1.       Kocham góry
2.      Uwielbiam obie, ale Alice
3.      Nie oglądam
4.      Noc
5.      Igrzyska śmierci i Papierowa dziewczyna
6.      Reggae
7.      Pisać bloga
8.      5-6 godzin (tyle trwa mój sen)
9.      Prawie 15
10.  Wilkołaki (zmiennokształtni)
11.  Edwarda nie lubię a Pamiętniki Wampirów nie oglądam



Nominuję



Moje pytania do was

1.      Jak masz na imię?
2.      Ulubiona książka?
3.      Skąd wzięłaś pomysł na swój pierwszy blog?
4.      Kiedy nie masz weny co robisz?
5.      Ile masz blogów?
6.      Wierzysz w duchy/wampiry inne stwory z legend?
7.      Ulubione zwierzę (gatunek)
8.      Jak myślisz co jest po śmierci?
9.      Kim chcesz zostać w przyszłości?
10.  Jakie pierwsze trzy słowa przychodzą Ci na myśl gdy słyszysz słowo „miłość”?
11.  Czy zdarza Ci się skomentować rozdział bez przeczytania notatki?