„Jedne problemy się
kończą inne zaczynają”
Tyle myśli kompletny
chaos, moja głowa pęka od tego wszystkiego. Serce mówi idź, rozum zostań co
powinnam wybrać? Ognisko zaczyna się za godzinę a ja leżę i myślę co powinnam
zrobić. Z jednej strony pragnę spotkania z Jacobem jednak z drugiej wiem że to
będzie trudne. Jednak mnie to nie ominie. Musze tam iść. Wyczuwam że to nie
będzie taki zwykły wieczór coś się stanie. Przekręciłam się na drugi bok i
wsunęłam dłoń pod poduszkę, poczułam coś jak by kartkę papieru. Wyjęłam i
przypomniałam sobie co to jest, a były to te same zdjęcia od których wszystko
się zaczęło. Kiedy tylko zobaczyłam uśmiechniętą twarz Jacoba wiedziałam że
muszę tam iść. Przyglądałam się fotografiom jeszcze przez jakiś czas i kiedy spojrzałam
na zegarek okazało się że powinnam już wychodzić. Zerwałam się z łóżka i
wbiegłam do garderoby. Złapałam ubrania pierwsze z brzegu i je założyłam,
szybko jeszcze rozczesał splątane włosy i byłam gotowa. Wybiegając z pokoju
automatycznie skierowałam się do garażu i wsiadłam do swojego auta. Nie jechałam
zbyt szybko jednak i tak prawie miałam sto kilometrów na godzinne na liczniku.
Tym razem wiedziałam gdzie odbywa się ognisko więc zaparkowałam nieopodal
klifu. Siedziałam jeszcze jakieś dziesięć minut w samochodzie i zastanawiałam
się czy na pewno dobrze robię. Jednak Jacob naprawdę stwarzał wrażenie
zaskoczonego kiedy powiedział mu że Laura mi o wszystkim powiedziała. Wysiadłam
z samochodu i w ludzkim tępię poszłam w stronę umówionego miejsca. Już z daleka
widziałam na szczycie klifu palący się ogień. Kiedy tylko wyłoniłam się zza drzew
wzrok wszystkich tam zebranych był skierowany w moja stronę. Byli tam wszyscy
chłopcy z watahy jak i ich dziewczyny. To śmieszne ale dopiero teraz
przypomniałam sobie tą akcje z bluzą od Setha i minę Jacoba kiedy mnie zobaczył.
Wtedy tego nie rozumiałam jednak teraz to ma sens. Przecież on nie mógł tego
wszystkiego udawać. Przypomniałam sobie ten ból który widziałam w jego oczach
tamtego wieczoru jednak ten który teraz widzie jest znacznie większy. Jack
patrzył prosto na mnie.
-Hej Ness-
pierwszy był Seth a zaraz za nim reszta powiedział chórem cześć
-Część
wszystkim- Uśmiechnęłam się lekko.
-Co u
ciebie? –zapytała Sara podchodząc i mnie przytulają. Kiedy tylko się odsunęliśmy
od siebie. Spojrzałam na Jacoba który siedział na pniu i patrzył na mnie. Nasze
oczy się spotkały.
-Długo by
opowiadać-znów sztucznie się uśmiechnęłam i spojrzałam na Sarę.
-Przepraszam
widz że musicie porozmawiać.
- Nessie…-odezwał
się Jacob- możemy się przejść?-zapytał, bez słowa zaczęłam iść w jego stronę
jednak nie zatrzymam się przy nim tylko przeszłam obok niego znów wchodząc w drzewa.
Szedł za mną tego byłam pewna. Szliśmy tak przez jakiś czas nawet nie wiem
kiedy zeszłam na niższe półki klifu. W pewnym momencie Jacob złapał mnie za rękę
i odwrócił twarzą do siebie.
-Ness proszę
powiedz mi co się dzieje bo nic nie rozumiem…widziałaś mnie i Laurę tyle wiem…i
strasznie przepraszam ale to nie tak, ja jej próbowałem się pozbyć…-był złamany,
wszystko to zdradzało, wzrok, wyraz twarzy…wszystko
-Jack tuż
przed tym…rozmawiałam z Laurą. Teraz wiem że były to najwyraźniej głupoty
jednak wtedy…-czułam się strasznie, czemu ja jej uwierzyłam?
-Co ona ci
powiedział?-zapytał był chyba zły
-powiedział
że to wszystko…ty, że…zacząłeś się zemną zadawać bo był taki zakład, że tak
naprawdę jesteś jej chłopakiem…Jezu jak to teraz brzmi, jestem taka głupia…ja
tak strasznie przepraszam-to było strasznie
-Ona ci tak
powiedział?
-Znaczy…sam
zobacz-przyłożyłam dłoń do jego policzka i pokazałam cała tamtą scenę. Cały
czas patrzyłam prosto w jego oczy. Emocje jakie nim wtedy targały były nie do
opisania
-Ty jej od
tak uwierzyłaś?-był naprawdę zły i prawie krzyczał
-Wiem że to
słabe usprawiedliwienie…na początku jej nie wierzyłam jednak dosłownie minutę później
widzie jak się do siebie kleicie…tak mi głupio, ale co byś pomyślał na moim
miejscu?
-Ness ty mi
wcale nie ufasz?-znów na jego twarzy pojawił się ból
-Ufam…-nie
mogłam dokończyć
-Właśnie
widać- wyszeptał Jack
-Nie wiem co
się ze mną dzieje. Ufam, ale jest coś czego nie umiem określić kocham cię
jednak jakaś nieznana siła, uczucie karze być mi ostrożną. –byłam zła i
jednocześnie chciało mi się płakać. Natomiast twarz Jacoba jak by się
rozjaśniła i zaczął delikatnie kręcić głową
-Kochasz
mnie? Nigdy jeszcze tego nie mówiłaś…
-Tak kocham
cię, jak wariatka. Jack ja tak strasznie przepraszam to wszystko przeze
mnie…przepraszam wybacz mi- zaczęłam mówić szybko i niezrozumiale, zaczęłam
płakać, pojęłam jak wielki błąd zrobiłam.
-Dobrze już
cicho -powiedział i mnie przytulił. Poczułam jak by zdjęto ze mnie
niewyobrażalny ciężar
- Niech ja
ją tylko dorwę. Czemu ona musi tak mieszać w moim…nie, naszym życiu. Zobaczysz
uduszę ją przy pierwszej lepszej okazji- nadal płakałam jednak teraz to chyba
ze szczęścia. Jacob nie był na mnie chyba już zły zaczynał nawet żartować.
Jednak nie zdziwiła bym się jak by to z Laurą to nie by żart
-Ja na
ciebie nie zasługuję-wyszeptałam przez łzy i wtuliłam się mocniej w mojego ukochanego.
Jak to pięknie brzmi.
Staliśmy
jeszcze przez jakiś czas w milczeniu jedynie przytulając się do siebie. Jednak
po dziesięciu minutach postanowiliśmy wrócić bo reszta zaczęła by się niepokoić
dlaczego tak długo nasz niema. Zaraz zaczęli by sobie wyobrażać nie wiadomo co.
Powoli wracaliśmy na klif, trzymaliśmy się za ręce jak mi tego brakowało.
Kiedy
weszliśmy na klif wszyscy byli uśmiechnięci i siedzieli rozproszeni wokół
ogniska. Usiadłam na ziemi razem za Jacobem i dołączyliśmy do zabawy. Dziś nie
było legend tylko spotkanie znajomych przy ognisku. Rozmawialiśmy, śmialiśmy
się było naprawdę fajnie. Sara mi opowiadała co się u niej i jej chłopaka
działo i powiedziała mi że Jacob był naprawdę przybity przez ostatnie kilka dni.
Ale oprócz tego bawiliśmy się świetnie.
Było
wspaniale jednak do czasu.
-Słyszycie?-
zapytał Brandon i wszyscy wytężyli słuch
-Ktoś tu
idzie i to nie jedna, a kilka osób.- Powiedziała Leah
-Zapraszaliście
kogoś?- spytał Jacob
-Nie-
odpowiedzieli wszyscy chórem bo to takie „zebranie” watahy
-Co się
przejmujecie jak przyjdzie to i pójdzie przecież na pewno nic nam nie
zrobi.-Seth się zaśmiał, miał racje kto to by nie był i tak nam nie zagraża
Wróciliśmy
do zabawy jednak coraz wyraźniej było słychać że kilka osób idzie w nasza
stronę. Bardzo wyraźnie odróżniałam męskie głosy od damskich było tam pięciu
chłopaków i siedem dziewczyn. Czego oni mogą chcieć? Po zaledwie dwóch minutach
za drzew wyszło kilka postaci. Od razu je rozpoznałam bo byli to ludzie z
naszej szkoły. Większość imion nie znałam, ale były tam Lucy i Amelia koleżanki
Laury. Byłam nie tylko zdziwiona i zła ale trochę przestraszona.
-Czego wy tu
do jasnej cholery szukacie?- zapytał Jacob
-Hej
kochanie, przecież mówiłeś że w piątek jest ognisko- zza drzew wyszła blond
małpa, Laura
-Kurwa Laura
co ty tu robisz nie mówiłem ci żebyś odpieprzyła się ode mnie?!- wstał i
podszedł do niej z taka mina jak by chciał ja uderzyć
-No
przestani kotku
-Jeszcze raz
mnie tak nazwiesz a urwę ci ten blond pusty łeb, a oni mi jeszcze pomogą- Laura
rozejrzał się po reszcie zebranych Quiletów i zatrzymała wyrok na mnie. Spojrzała
na Jacoba i powiedziała
-Oh widzę że
pogodziłeś się z ta suką, spodobał ci się pomysł z zakładem?- Jacob nie
wytrzymał i złapał ją za włosy. Rozejrzałam się na około aby zobaczyć miny wszystkich tam zebranych. Byli zaskoczeni
jedynie Mako wyglądał dziwnie niemal jak Alice kiedy ma wizje oczy miał
zamglone i siedział wyprostowany wpatrując się Laurę. Nagle się zerwał i wbiegł
między blondynę a Jacoba.
-Jack zostaw
ją!- krzykną i odepchną przyjaciela.
-Mako do
cholery co ty robisz ona chciał zniszczyć mi życie!- zaczął Jacob
-Nie dotykaj
jej- powiedział łagodniejszym już tonem Mako. Jacob zmierzył go wzrokiem.
-Kurwa no pięknie tylko tego brakowało-Jacob
złapał się za głowę i odwrócił twarzą do mnie do mnie. Nic z tego nie rozumiem.
Jack głęboko westchnął i znów podszedł do Laury.
-Posłuchaj
mnie dobrze, masz szczęście nie zabije cię ale i nie zostaniesz tu ani chwili
dłużej. Zabieraj swoich znajomych i już cię tu niema . Zrozumiałaś?- ona tylko
kiwnęła głową i z przerażeniem w oczach szepnęła do Mako „Dziękuję” i w
pośpiechu odeszła.
Kiedy tylko
z niknęli nam z oczu musieliśmy opowiedzieć całą historię z blond małpa od
początku, żeby nie wzięli Jacoba za wariata. Niby połowa chłopaków wiedziała o
paru akcjach z Laurą bo w końcu chodzi z Jacobem na patrole i „czytają mu w
myślach” ale reszta była w szoku. Jedynie Mako siedział ze spuszczoną głową i
niezbyt słuchał naszych wyjaśnień. Co mu jest? O co chodzi? Czy on zna Laurę że
jej bronił, nic z tego nie rozumiem.
Po kilku
chwilach ciszy znów zabrał głos Jacob
-Mako?
Przepraszam za tą akcje ja nie wiedziałem- zwrócił się do chłopaka
-Nie masz za
co przepraszać sam jeszcze do końca w to nie wierzę?- podniósł głowę i spojrzał
na ogień.
-Czy może
ktoś mi wyjaśnić o czym wy mówicie?- zapytałam bo już się pogubiłam
-To dość
pokręcone, ale…wpoiłem się w Laurę- zatkało mnie
-Łał...tego
się nie spodziewałam. Koleś naprawdę masz farta- powiedziałam to łagodnie
jednak z ironią
-Ness…przestań-
poprosił Jacob
-Sorki, ale
co teraz zrobisz?- zwróciłam się do Mako
-Nie wiem
jeszcze-był trochę nie swój
-Co
pójdziesz do niej i powiesz „Hej jestem Mako jestem w pewien sposób zakochany w
tobie no i oczywiście żebym nie zapomniał jestem wilkołakiem i twój największy
wróg jest wampirem” ?
-Ness
prosiłem, wiem że jej nienawidzisz tak samo jak ja jednak zrozum kiedy coś
takiego mówisz jest mu naprawdę ciężko-Jack przyciągną mnie delikatnie do
siebie i szepną do ucha.
-Wiecie co
dajmy sobie na razie z tym spokój było tak fajnie a wy tylko nastrój psujecie,
wracajmy do zabawy-powiedział Zuco i sięgną po tace z jedzeniem.
-masz racje
wszystko się ułoży zresztą tak jak nam wszystkim. Jestem pewna że każdemu z
chłopaków było trudno powiedzieć o wpojeniu-z uśmiechem mówiła Kate-pamiętam
jak Brad się jąkał kiedy chciał mi powiedzieć, nie przejmuj się-wszyscy
wybuchli śmiechem.
-Brad się
jąkał?-zapytał Zuco
-Oj Zuco ty
nie byleś lepszy- zaśmiał się głośno Annie
Do późnej
nocy, a raczej wczesnego ranka jeszcze długo opowiadaliśmy sobie durne
historyjki. Dziewczyny na początku opowiadały jak chłopaki chcieli im wszystko
wyjaśnić czym jest wpojenie i że
zmieniają się w wilkołaki. Bardzo dużo się śmialiśmy i robiliśmy jakieś głupoty.
Było bardzo wesoło nawet Mako zaczął z nami żartować. Nie byłam zbyt skupiona
na haustoriach, a bardziej na tym że
znów siedzę wtulona w objęcia mojego ukochanego Jacoba. Gdzieś około trzeciej
może czwartej wszystkie dziewczyny już pozasypiały przytulone do swych
partnerów. Ja również zasnęłam z ramionach mojego Jacoba.
Witam ponownie
Rozdział nie za długi ale jest, trochę namieszałam z tym
wpojeniem :D w pierwszej wersji to Seth był w nią wpojony ale postanowiłam że
nie będę chłopaka aż tak krzywdzić :) Nie wiem jak wam ale mi się nawet podoba.
Zapraszam do komentowania
Pozdrawiam
Alice
Hej =)
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację, ale ja naprawdę nie mam do takich rzeczy cierpliwości, a tym bardziej czasu, żeby zebrać to do kupy. Dziękuje również za wszystkie komentarze, również pod nowym blogiem - bardzo cieszę się, że ci się spodobało. Nie wiem skąd u mnie tyle pomysłów, ale już nie będę wnikać ^^
Hm, rozdział bardzo przyjemny, chociaż Laura coraz bardziej mnie denerwuje. Dobrze, że nie skrzywdziłaś Setha wpojeniem w Laurę... Chociaż z drugiej strony, może gdybyś to zrobiła, nie czułabym się tak okrutnie z własnymi planami względem tej postaci xD Niemniej szkoda mi Maco; żałuję, że przerwał to, co robił Jacob, bo jakby się polało trochę krewi, wcale nie byłabym obrażona. Ta dziewczyna działa na nerwy, a bez głowy byłaby na pewno o wiele bardziej przyjemniejsza.
Dobrze, że Renesmee i Jacob się pogodzili, chociaż to dla mnie ciutkę naciągane. Raz mu ufa, raz nie. Wystarczy chwila, żeby się pożarli, a potem jedno drugie przeprasza. Ech, brakuje mi jakiegoś... uporu? Charakteru? Nie wiem jak to określić, ale już mniejsza z tym. Mimo wszystko bardzo mi się podobało i czekam na więcej.
Pozdrawiam i do następnego,
Nessa =)
świetny czekam na kolejny. Zapraszam na nowy rozdział pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://sagazmierzchnajlepszajest.blogspot.com/2014/03/przepraszam-za-bedy-rozdzia-56-gdy-sie.html
*o* zajebisty rodział :P pisz szybko następny :) weź oddaj trochę talentu:P
OdpowiedzUsuńPs: przepraszam że nie komentowałam ale przez miesiąc nie wchodziłam na bloga, nauka i te sprawy :P Postaram się wszystko nadrobić :D
Czekam na NN i życzę weny!!
xoxo Natalia :**
Witaj kochana:) Na wstępie sorki iż nie komentowałam wcześniej ale wiedz iż czytałam ale ciężko pisać na telefonie. Wracając Rozdział Bardzo mi się spodobał <3 Tak szczerze to Rozdział jest wręcz cudowny !!Nic dodać nic ująć :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D
Ps.Zapraszam do mnie na blogii. ZAłożyłam kolejny.
http://tanczacaaa-bellaijazz.blogspot.com/
http://isaswan-volturiiiiii.blogspot.com/
Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
Dziękuję, kochanie, za komentarz. Nie wiem, co się dzieje z tym wypytaj, ale postaram się to na dniach ponaprawiać. Co do nagłówków, robię je sama. Zdjęć szukam w grafice googl'a albo na devientart (to w przypadku aktualnego na cieniach akurat). Jestem w szkole informatycznej, więc grafikę naturalnie obrabiam sama ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przy okazji zapraszam na rozdział trzeci historii Alyssy. Czekam na nn u ciebie, więc pisz szybko ;)
Nessa.
Swietny rozdział ! ♥
OdpowiedzUsuńhttp://innabella.bloog.pl/
Zapraszam do mnie
~Ruda